Jaka jest ta nasza młodzież? Rozkrzyczana, czy skupiona? Zdemoralizowana, czy szukająca wzorców? Pusta, czy wypełniona żywą wiarą?
Kościół mojego dzieciństwa. Wracałem od grobu Babci. Natknąłem się na sporą grupę młodzieży, dopiero potem zauważyłem księdza. Kilka dni wcześniej poznałem go na dniu skupienia, który prowadziłem. I od tego dnia chcę zacząć. Otóż posłałem dużo młodszym współbraciom propozycję planu duchowych zajęć. Przywitali mnie pytaniem: „A kiedy adoracja Najświętszego Sakramentu?”.
Wieczorem, na zakończenie. Mała, prosta kaplica domu rekolekcyjnego. W ciągu dnia konferencje – o profesjonalizmie księdza, o duchowości, o radości i o modlitwie. Spowiedź, pogwarki przy kawie. I ta adoracja. Pełna godzina na klęczkach przed Najświętszym Sakramentem. Młodzi ludzie, tacy zwykli, parafialni księża – trzeci rok pracy. Cisza, skupienie. Tylko czasem skrzypnie stara podłoga w kaplicy. Ja z nimi. O czym to my gadamy z Jezusem? Może o niczym? Może po prostu z Nim jesteśmy i tyle? Czy to zawsze trzeba kogoś bliskiego i kochanego zagadywać swoimi sprawami? Czy bycie razem nie znaczy więcej?
Pojechałem na ten dzień skupienia, by być przewodnikiem młodych księży. A oni okazali się przewodnikami dla mnie, starego. Właśnie jednego z nich spotkałem niecały tydzień później. Szedł ze swoją klasą do kościoła. Chyba siedemnastolatkowie – chłopcy i dziewczęta. Cała gromada, z jakimś takim namaszczonym spokojem, bez oznak szkolnego dokazywania czy wesołości. Katecheta przedstawił mnie młodzieży. Przyjęli mnie życzliwie – choć byłem ubrany jak do mycia grobu Babci. W kościele na stole ołtarzowym monstrancja z Najświętszą Hostią. Przed balaskami wyobrażona za pomocą naturalnej wielkości figur Ostatnia Wieczerza – dekoracja Roku Eucharystii. Kilka osób już się modliło. Młodzież weszła do ławek, ksiądz także, ja również. Cisza.
Klęczeli zamarli w bezruchu – jak te figury w dekoracji. Tak klęczeć mogą tylko ludzie, którzy się modlą. Wyszedłem pierwszy, miałem jeszcze być na grobie Rodziców. Ze mną wyszedł chłopak, który już przedtem usprawiedliwiał się u katechety. Reszta trwała na modlitwie. Jaka jest ta nasza młodzież? I ta niespełna trzydziestoletnia – jak ów młody ksiądz, i ta siedemnastoletnia? Rozkrzyczana czy skupiona? Zdemoralizowana czy szukająca wzorców? Pusta czy wypełniona żywą wiarą? Wiem, że obraz jest bardzo zróżnicowany, ale tym razem byłem zbudowany. I księżmi, i tą klasą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów