Wiara często kojarzy mi się z czymś wielkim, z wielkimi czynami i życiorysami świętych, do których nie śmiem się przyrównywać.
Dziś jednak Jezus burzy moje ustalone definicje. Mówi mi, że moja wiara ma być jak ZIARNKO. Szok i w pewnym sensie oburzenie: co to znaczy „jak ziarnko”? Czy Jezus obniża mi poprzeczkę? Myślę o gorczycy. Jest ona małym nasionkiem, niegdyś stosowana jako lek, który poprawia krążenie krwi i uśmierza ból.
Gospodynie wiedzą też, że aby pozbyć się z naczyń brzydkiego zapachu, należy włożyć do nich kilka nasion gorczycy i zalać je wodą.
Moja wiara ma poprawiać moje krążenie krwi, czyli pobudzać mnie do życia; ma uśmierzać ból, czyli pomagać odnajdywać sens w tym, co rani; oraz ma za zadanie usuwać przykry zapach z mojego otoczenia, czyli ma rodzić dobrą atmosferę w rodzinie, w pracy.
Jezus, mówiąc to, chce mnie przygotować do jeszcze jednego – do obumarcia. Nasiona są po to, by wrzucić je w ziemię i zakopać. Aby moja wiara mogła wzrastać, musi być zakopana, a z nią moje przekonania „bo wiem lepiej” i cała moja chęć wykazania się.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozważa Natalia Kurtyna, studentka teologii z Krakowa