Spotkałam rodziców, którzy po stracie dziecka zakładali fundacje i strony internetowe, pomagające innym przejść przez to doświadczenie.
Ja sama po śmierci naszej córeczki też się w takie działania zaangażowałam, bo odkryłam, że mimo wszystko można wyjść poza własne nieszczęście i problemy. Przecież nie żyjemy tylko dla siebie, a życie ma większy sens, kiedy możemy się dzielić czy robić coś dobrego dla innych.
To jest właśnie zaproszenie na ucztę – po co zamykać się w czterech ścianach własnych spraw, jeśli są ludzie, którzy nie mają nic, także w sensie materialnym? Jeżeli możemy dzielić się z kimś, to naprawdę zyskujemy. Czasami wystarczy niewiele: np. 25 zł, żeby opłacić miesięczny kurs angielskiego dla dziecka w Afganistanie. Wystarczy 45 zł, żeby wyposażyć afrykańskie dziecko we wszystkie przybory szkolne, dzięki czemu w ogóle zacznie naukę, co będzie przepustką do lepszego życia.
Dla mnie wielką lekcją pokory była podróż do Indii, gdzie spotykałam ludzi, którzy nie mieli naprawdę nic. Zarabiali po 2 dolary dziennie i mimo to potrafili być szczęśliwi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Anna Olej-Kobus, fotografik, podróżnik, dziennikarka, na zdjęciu z Michasiem i Stasiem