W jednym krótkim momencie swego ziemskiego życia Jezus ujawnił swe Bóstwo. Szara podróżna szata stała się bielsza od śniegu.
Ten sam Jezus, o którym mówiono: „Czy nie jest to cieśla, syn Maryi?”, objawia swą chwałę wobec najbliższych Mu apostołów – Piotra, Jakuba i Jana. Oni, choć strwożeni, zostaliby przy Nim na tej górze jak najdłużej: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy, bo kiedy Ty jesteś wielki, my – Twoi uczniowie – także tacy jesteśmy. Postawmy więc namioty, zostajemy przy Tobie”.
Ale Jezus chwilę później znowu staje się taki, jaki był niedawno. Taki zwyczajny, w przetartej szacie. Namioty już do niczego się nie przydadzą, bo pora schodzić z wysokiej góry. Pora zejść na ziemię.
W Ogrójcu byli ci sami apostołowie co na tej górze. Wtedy jednej godziny nie potrafili przy Nim czuwać. A co z nami? Chętnie chcemy mieć udział w chwale Jezusa, ale nie w Jego męce. „Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Jest jednak dla nas nadzieja.
Ojciec daje nam swojego umiłowanego Syna i przemawia do nas głosem z obłoku: „Jego słuchajcie”. A Syn daje nam dziś siebie, rozdawany ludzkimi rękoma pod postacią zwykłej białej Hostii. Bóg jest tak pokorny, że ukrywa swoją wielkość…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Kalemba, pracuje w fundacji Ewy Błaszczyk 'Akogo?'