Dworzec kolejowy, klatki schodowe, strychy… Jezus dał naszej Wspólnocie swoje imię na ulicy w Katowicach – tam gdzie toczy się życie wielu ludzi, starych i młodych, poranionych przez życie.
Jestem przekonany, że On chce być obecny poprzez nas w tych wszystkich miejscach po to, aby wyzwolić wołających o pomoc – nieraz tak cicho, że sami nie słyszą swojego głosu. Trzeba być bardzo blisko, żeby usłyszeć ten głos.
Być może nigdy nie odnalazłbym drogi do powrotu i spotkania z Jezusem, gdyby ktoś na tej ulicy nie był znakiem Jego obecności – poprzez postawę życia, przyjaźń i pomoc innym ludziom. Często zadaję sobie pytanie, ile we mnie jest z najemnika, a ile z Tego, o którym mówimy, że jest Dobry.
Niestety, bilans wypada często na korzyść tego pierwszego. Wierzę jednak, że Bóg wzywa mnie i każdego, kto w nim pokłada nadzieję, do takiego życia i takiej postawy, jaką znajdujemy w tym fragmencie Ewangelii. Być może wtedy wielu z tych, którzy dzisiaj cierpią tak blisko nas, że nieraz potykamy się o nich na ulicy, odzyskałoby pełnię życia.
Może wielu z nas, zagonionych w codzienności, noszących swój niewypowiedziany krzyk o ratunek, mogłoby się zatrzymać i odnaleźć pokój serca. Jesteśmy przecież jedną owczarnią.
* członek katolickiej Wspólnoty Dobrego Pasterza, zajmującej się młodzieżą zagubioną i uzależnioną.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Szawiński