Wydaje się, że Pan Jezus swoim zmartwychwstaniem zaskakuje nawet najbliższych. Najpierw kobiety, później Piotra i uczniów idących do Emaus. Gdy ukazuje się Apostołom, w ich sercach rodzą się wątpliwości.
Mimo że tak wiele razy sami mogli się przekonać o Jego mocy. Przecież widzieli, jak Pan Jezus uzdrawiał, wypędzał demony, wskrzeszał. Nieraz też słyszeli od Niego zapowiedź męki, śmierci i zmartwychwstania. Mimo to Apostołowie boją się i są zaskoczeni. To może na początku dziwić, a jednak ich rozumiem.
Gdy w moim życiu przychodzi moment, w którym muszę Mu zaufać i zrobić krok do przodu, choć nie widzę, co jest przede mną; gdy wierność Jezusowi wymaga rezygnacji z ważnych dla mnie rzeczy czy też zmiany planów, wtedy zawsze na nowo uczę się rozpoznawać w Nim tego samego Pana Jezusa, który już nieraz pokazał mi, że ufając Mu, nie muszę się bać. To jest ten sam Jezus, który przeprowadzał mnie przez to, co bolesne, który był ze mną w tym, co dla mnie trudne.
I tak ten scenariusz powtarza się w moim życiu. Gdy przychodzi coś niezrozumiałego, coś trudnego, muszę ponownie usłyszeć: To Ja jestem. Ten sam. Nie bój się.
* studentka teologii, animatorka Ruchu Światło–Życie
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karolina Uniejewska