Myśl wyrachowana: Od antykoncepcji też rosną brzuchy. Producentów i pośredników
Parę dni temu minister zdrowia Marek Balicki wymyślił, żeby środki antykoncepcyjne umieścić na liście leków. To rewolucja w medycynie! Do tej pory leki służyły do leczenia chorób, co było kosztowne, żmudne, mało estetyczne i w ogóle. Nasz minister postanowił temu zaradzić i oto wymyślił leki, które będą zapobiegać pojawieniu się „nośników” schorzeń. No bo jak się ktoś w ogóle nie pocznie, to przecież nigdy nie będzie chorował, czyż nie?
Za tym idą dalsze korzyści, także z dziedzin pozamedycznych. Wskaźnik przestępczości zmaleje, bo rzadko się zdarza, żeby rozbojów, kradzieży i gwałtów dokonywali ludzie, których nie ma. Zmaleją też problemy wychowawcze, bo dzieci z antykoncepcji są bardzo grzeczne. Ich rodzice są zrelaksowani i mają dużo czasu, który mogą poświęcić budowaniu dobrobytu naszej ojczyzny. Ponadto nieistniejące pociechy nic nie kosztują.
– Jak to nic? A te leki? – powie ktoś. Ha! I o tym pomyślał nasz minister. One miałyby być „refundowane”, czyli darmowe. Ludzie małego serca wołają, że to skandal w sytuacji, gdy za leki ratujące życie trzeba płacić. Nic nie rozumiecie, ludzie. Powtarzam: chodzi właśnie o to, żebyście nie mieli kogo ratować. W jednym z wystąpień minister powiedział, że musimy się na ten pomysł zgodzić, „jeśli bez hipokryzji chcemy zwalczać aborcję”. Wniosek z tego taki, że każdy konsekwentny katolik jest hipokrytą. To oczywiste, bo świadomy katolik wie, że aborcja jest zbrodnią, a i na antykoncepcję zgodzić się nie może.
Z tą hipokryzją katolików to pan minister ma jednak coś racji, bo bez niej ludzie o jego poglądach nigdy by w Polsce do władzy nie doszli. Wszyscy przecież wiedzieli, że koalicja SLD–UP pcha się do rządzenia z hasłami jawnie sprzecznymi z moralnością chrześcijańską. Skoro więc naród w przytłaczającej większości katolicki wybrał sobie takich władców, to znaczy, że wiara przezeń wyznawana nie była wiarą stosowaną. I to jest właśnie hipokryzja. Ale co tam, stało się. Teraz może będzie inaczej. Ubyło już chyba ludzi gotowych się nabrać na gadanie o „darmowości” czegokolwiek, co daje władza. Kiedy coś jest darmowe, to znaczy, że płacą za to wszyscy, a korzystają tylko producenci i ci, którzy im tę darmochę załatwili. Na tym polega socjalizm. Za „leki” antykoncepcyjne też zapłacilibyśmy wszyscy w podatkach – znowu my, katolicka większość. Godząc się na to, pokazalibyśmy dwie twarze. O takich się mówi: „Modli się przed figurą, a diabła ma za skórą”. Na taką dwulicowość jest tylko jeden dobry sposób: „Wyrzeknij się diabła”. Lewica proponuje inny sposób: „Przestań się modlić”. Ta metoda jednak sprawia, że diabeł zostaje za skórą i całe życie zamienia w jedną wielką antykoncepcję.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak