W nawiązaniu do wywiadu z J. Gowinem, opublikowanego w GN nr 18/2008, pragnę zwrócić uwagę na zasadniczy błąd rozumowania, w którym przyjmuje się, że człowiek ma prawo do posiadania dzieci.
Owszem, jako małżonek mam prawo rozumnie korzystać ze swojej seksualności, czego skutkiem może być zrodzenie potomstwa. To jednakże nie to samo co rzekomo istniejące prawo do posiadania dzieci, bo tu mówimy o osobach – wolnych istotach ludzkich, a nie moich prawach osobistych – takich jak prawo do wolności słowa, wyznania itp.
In vitro jako metoda jest jaskrawym przykładem uzurpacji praw i o tym wyraźnie przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego (nr 2376, 2377, 2378). Dziecko nie jest czymś należnym, jest darem. Nie może być uważane za przedmiot własności. W tej dziedzinie jedynie dziecko posiada prawa: prawo, by „być owocem właściwego aktu miłości małżeńskiej rodziców i jako osoba od chwili swego poczęcia mająca również prawo do szacunku". I tego się trzymajmy...
Jeśli naprawdę chcemy pomagać małżeństwom, które borykają się z niepłodnością, proponujmy im metody, które podkreślają godność ich i mającego począć się dziecka – np. naprotechnologię. Inne rozwiązania w ostatecznym rozrachunku obrócą się przeciwko nam samym, bo zaczynając od prac nad in vitro, możemy obudzić się na równi pochyłej, której na imię eugenika.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Michnowski