Po lekturze listu Pani Elżbiety Małyszko, dotyczącego nagminnego likwidowania ekranów w kościołach, chciałbym podzielić się kilkoma uwagami. Zgadzam się z tezami postawionymi przez Czytelniczkę. Jednak zalecenia likwidacji ekranów w kościołach wydawane są w kuriach, gdyż w opinii diecezjalnych komisji ds. muzyki kościelnej ekranów w kościołach być nie powinno.
Nie zgadzam się z tezą, że ekrany są czymś złym w kościele. Wręcz przeciwnie, dzięki nim można nauczyć ludzi wielu nowych pieśni, których brak w śpiewnikach lub książeczkach do nabożeństwa. Moja opinia opiera się na ocenie praktyka, gdyż jestem organistą. Często jest tak, że zalecane są przez diecezjalne komisje ds. muzyki kościelnej nowe pieśni, a brak ich w książeczkach. Jak w takim razie nauczyć ludzi nowych tekstów? Drukowane na kartkach nie zdają egzaminu.
Dla mnie wyznacznikiem sukcesu ekranu i zainstalowanego w naszym kościele rzutnika multimedialnego jest głośny, rytmiczny i piękny śpiew wiernych. Dla porównania można się przejść po kościołach Katowic czy Gliwic i zobaczyć, jak śpiewają ludzie tam, gdzie brak jest tekstu, i tam, gdzie tekst wyświetlany jest na ekranie. Rezultat mówi sam za siebie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarek Ziewiec, Gliwice