Mam 54 lata, jestem samotną matką czwórki dorosłych i dorastających dzieci. Z ich ojcem rozstałam się dziesięć lat temu, jest alkoholikiem.
Choć mieszka w pobliskiej miejscowości i czasem kontaktuje się z nami, jednak tak naprawdę nie możemy na niego liczyć. Niektóre z moich dzieci przysparzają mi kłopotów. Borykam się też z problemami finansowymi.
Mimo wyższego wykształcenia, od dawna nie pracuję. Mam wrażenie, że zmarnowałam sobie życie, czuję się samotna ze swoimi zmartwieniami. Nie mam znikąd wsparcia, brakuje mi przyjaciół, z którymi mogłabym się spotkać i porozmawiać.
Teraz, w Wielkim Poście, robię sobie szczególny rachunek sumienia. Dlaczego tak ułożyło się moje życie? Czemu doznałam tak mało szczęścia? Jakie popełniłam błędy? Dostrzegam też obłudę w swoim otoczeniu i pogardę ze strony tzw. pobożnych chrześcijan. Często czuję pustkę, nieraz rozpacz, bo problemy mnie przerastają. Nie widać końca zmartwień. Modlę się i mimo wszystko mam nadzieję...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
samotna Teresa, nazwisko i adres znane redakcji