To Paweł przyniósł Chrystusa Europie. Zaczął od Grecji, jakżeby inaczej. Filippi, Tesalonika, Berea… Nauczał, zostawiał uczniów, sam szedł dalej. Mówiono: „Ludzie, którzy podburzają cały świat, przyszli też tutaj”.
Ta wyprawa nie zaczęła się dobrze. Między Pawłem a Barnabą dochodzi do spięcia. Paweł wyrusza więc w swoją drugą misyjną podróż nie z Barnabą, a z Sylasem (zwanym też Sylwanem). Działo się to około roku 50. W drodze dołącza do nich jeszcze Tymoteusz. Odwiedzają uczniów w Azji Mniejszej, próbują ewangelizować w nowych miejscach, ale bez powodzenia. Przełom następuje w Troadzie, portowym mieście. Paweł widzi we śnie Macedończyka, wołającego: „Przepraw się do Macedonii i pomóż nam” (Dz 16,9). Europa woła o Chrystusa. „Po tym widzeniu staraliśmy się natychmiast wyruszyć do Macedonii. Byliśmy bowiem przekonani, że Bóg wzywa nas, by tam głosić Ewangelię” (Dz 16,10) – notuje św. Łukasz. Używa tu formy „my”. Być może dlatego, że on także dołączył do Pawła. Morska podróż do wybrzeży Macedonii zajęła im dwa dni. Pozornie nic wielkiego, ot przejście z jednej rzymskiej prowincji do drugiej. W historii Kościoła i świata było to wydarzenie epokowe – w Europie wylądowali pierwsi chrześcijańscy misjonarze!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz /GN31/2008