Dom na święta cz. II Nadzieja jest siostrą wiary. Jest spojrzeniem w przyszłość wolnym od trwogi. Nadzieja mówi: nie wszystko zależy ode mnie. Uczy powierzać troskę o jutro Temu, który obiecał, że nas nie zostawi sierotami.
Nadzieja to zasadniczy temat Adwentu. Uosobieniem nadziei jest Maryja brzemienna, niosąca pod sercem nadzieję świata. Niemożliwe staje się możliwe. Maryja daje w sobie miejsce Bogu. Jest w Jej postawie mądra zgoda na przyszłość, która nie zależy do końca od nas. Nadzieja kryje w sobie pokorę wobec losu, którego człowiek sobie nie wybiera. Maryja uczy, że prawdziwa wielkość rośnie niepostrzeżenie, że wzrost dokonuje się niekoniecznie przez naszą aktywność. „W dziedzinie religijnej, przynajmniej w takiej samej mierze chodzi o przyjmowanie jak o działanie” (Benedykt XVI).
Nadzieja w liturgii Adwentu to także święty Jan Chrzciciel, Boży twardziel. On ukazuje inną stronę nadziei – aktywność. To prawda, że nie wszystko zależy od nas, ale to nie znaczy, że nic od nas nie zależy. Wieść o nadchodzącym Mesjaszu mobilizuje Jana Chrzciciela do działania. Pan jest blisko. Trzeba więc uporządkować swoje sprawy, przygotować siebie na Jego przyjęcie, przemienić swoje myślenie, połatać dziurawe drogi, zasypać doły…
Nadzieja nie oznacza więc ani bezruchu, ani morderczej aktywności. Nadzieja tak ukierunkowuje ludzkie działanie, by było w nim zawsze miejsce dla Boga. Oczyszcza nasze motywacje, uwalnia od niekończącego się wyścigu, od presji realizowania mojego planu, od sukcesu za wszelką cenę. Nadzieja nie jest naiwną wiarą w postęp, w ludzką zaradność, spryt czy możliwości techniki. Czerpie siłę z wiary w Boga, czyli uznaje, że są takie sprawy, którymi sami nie potrafimy rozporządzać. Robię, co mogę, by było dobrze, ale owoce zostawiam Jemu.
Nadzieja nie jest naiwnym optymizmem. Nie poklepuje nas po ramieniu: „Nie martw się, stary, jakoś to będzie”. Nadzieja jest realistką. Jest „niestrudzonym burzeniem złudzeń” (K. Rahner). Rozbija w puch iluzje, fantazje, nierealne marzenia, w które uciekamy, nie radząc sobie z życiem. Nadzieja jest jak trąbka sygnalisty. Budzi z uśpienia, z odrętwienia, ociężałości ducha, lenistwa, melancholii... Nadzieja gasi ekrany, przed którymi spędzamy bezproduktywne godziny wirtualnych odlotów. Mówi mi każdego dnia: rób swoje, najlepiej jak potrafisz, bez robienia szumu wokół siebie, bez kreowania się na męczennika. O jej sile przekonujemy się, gdy na drodze do szczęścia pojawiają się przeszkody, gdy na rodzinnym niebie pojawiają się ciemne chmury: choroba, zdrada, śmierć… Nadzieja mówi: jutro też jest dzień, ostatnie słowo nie należy do zła, nad nami, nad naszym nieszczęściem, jest Ktoś większy. On nie zapomni o nas, choćby mi się w godzinie próby wydawało, że całkiem zapomniał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz