W świecie - Rok 2010 Ideowcy w polityce to już niemal gatunek wymarły. A dokładnie – skuteczni ideowcy, czyli tacy, którzy nie pozostają na marginesie polityki, lecz zdobywają władzę, pozostając ideowcami.
Dzisiaj w Europie dominuje raczej gatunek bezpłciowy, którego jedynym celem jest zdobycie władzy dla niej samej. Od Londynu po Warszawę. W tym krajobrazie są dwa wyjątki: fanatyczny i racjonalny. Fanatycznym ideowcem jest z pewnością José Luis Rodrìguez Zapatero. Radykalny projekt premiera Hiszpanii, zmierzający do urządzenia społeczeństwa wbrew prawom natury, to świadome działanie ideowca. Nawet na przekór sondażowym słupkom, które bezpłciowym politykom zazwyczaj spędzają sen z powiek.
I drugi wyjątek – ideowiec racjonalny – to Victor Orbán, premier Węgier. Jeszcze niedawno, po serii porażek, skazany na polityczny niebyt. W mijającym roku odniósł potrójny sukces: najpierw miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych, pozwalające jego partii Fidesz stworzyć samodzielne rządy. Później, właściwie formalny, wybór prezydenta z tego samego środowiska przez parlament. I wreszcie wybory samorządowe jesienią, dające partii Fidesz pełnię władzy na Węgrzech (w tym w stolicy kraju Budapeszcie).
To pozwala Orbánowi zmieniać kraj. I nie ma tu obawy o irracjonalną rewolucję społeczną według wzorców Zapatero. Węgrom „grozi” raczej nawiązanie do węgierskiej tradycji: w projekcie konstytucji będzie invocatio Dei i odwołanie do Korony Węgierskiej. Nie ma też chyba obawy o to, że pełnia władzy Orbána, zdobyta demokratycznie, zaszkodzi komukolwiek. Dzisiejszy premier Węgier napisał kiedyś, że „pytanie o granicę władzy jest w gruncie rzeczy pytaniem o bojaźń Bożą”. Prawdziwa herezja w Bezideowej Europejskiej Republice Sondażowej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina