Przez 28 lat kard. Józef Glemp stał na czele Kościoła w Polsce. Był ważnym uczestnikiem zmagań o wolną Polskę, a później ugruntował pozycję Kościoła w czasach przemian i transformacji ustrojowej.
Przez wieki urząd Prymasa Polski miał znaczenie nie tylko symboliczne i honorowe. Prymas to centralna postać Kościoła na ziemiach polskich. Do rozbiorów był interreksem, który kierował państwem w czasach bezkrólewia. Także później był symbolem polskiej państwowości. Sprawowanie urzędu prymasa zawsze wiązało się z zaangażowaniem w sprawy społeczne i polityczne. Nie uniknął tego także kard. Józef Glemp. Początki jego urzędowania nie były łatwe.
Następca Prymasa Tysiąclecia szerzej w kraju nie był znany. Biskupem w Olsztynie był krótko. Wiedziano natomiast tylko, że przez wiele lat był bliskim współpracownikiem kard. Wyszyńskiego. A ówczesny episkopat, znacznie mniej liczny niż obecny, składał się z wielu indywidualności. Wszystko to musiało kształtować sposób działania młodego Prymasa jako koncyliacyjny, bardziej nastawiony na poszukiwanie rozwiązań wspólnych, kompromisowych, aniżeli narzucanie własnego zdania. Tak było także w okresie stanu wojennego, najtrudniejszego wyzwania, jakie kard. Glemp musiał podjąć w czasie pełnienia urzędu Prymasa Polski. Podejmował je jako najmłodszy stażem biskup w Polsce.
W stanie wojennym
Niewątpliwie przez całą dekadę lat 80. Prymas traktował gen. Jaruzelskiego jako ważnego partnera politycznego. Podobnie jak wielu z nas, wprowadzenie stanu wojennego oceniał w kategoriach mniejszego zła, wobec możliwości sowieckiej interwencji. Przede wszystkim chciał uniknąć rozlewu krwi, dlatego apelował o unikanie sytuacji, które mogły doprowadzić do starć. Kościół zajął pozycję mediatora, wzywającego zwaśnione strony do rozmów.
Między innymi dzięki temu udało się Prymasowi doprowadzić do dwóch papieskich pielgrzymek w 1983 i 1987 r., które, wbrew rachubom rządzących, radykalnie zmieniły stan nastrojów społecznych w kraju. Można zaryzykować twierdzenie, że w stanie wojennym Prymas i spora grupa biskupów nie wierzyła w moliwość odrodzenia się „Solidarności”. To stanowisko zmieniło się pod koniec lat 80. Inaczej było z duchowieństwem parafialnym, zwłaszcza księżmi młodszej generacji. Wielu było rówieśnikami tych, którzy robili solidarnościową rewolucję w stanie wojennym najwięcej oberwali.
To ci kapłani organizowali pomoc w parafiach, a często sami włączali się w działalność podziemnych struktur związkowych. Przedstawicielem tego pokolenia był przede wszystkim ks. Jerzy Popiełuszko, który niejeden raz musiał wysłuchiwać ostrych reprymend swego biskupa. Dla tej grupy duchowieństwa Ksiądz Prymas nie był autorytetem. Uważali oni, że w swych kompromisach wobec władzy posunął się zbyt daleko, i często publicznie mieli odwagę to głosić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski