Powstał, bo potrzebowało go wojsko, ale swoje dzisiejsze oblicze zawdzięcza fizykom. 40 lat temu narodził się internet.
Poród nie był prosty. Wszystko zaczęło się 29 października 1969 roku o godzinie 21.00 w Kalifornii. Inżynierowie związani z należącą do wojska agencją Arpa (Advanced Research Projects Agency) rozpoczęli eksperyment, polegający na przesłaniu informacji pomiędzy dwoma komputerami. Jeden znajdował się w University of California w Los Angeles, a drugi 650 km dalej, w Stanford Research Institute. Choć przygotowania do tej chwili trwały od 1962 roku, zapewne nikt z tam obecnych nie przypuszczał, jakie będą tego konsekwencje. Prawdę powiedziawszy, eksperymentem, oprócz specjalistów zaangażowanych w jego przeprowadzanie, nikt się specjalnie nie ekscytował. Zresztą nie było czym.
Pierwszy krok czy potknięcie?
W Stanford Research Institute przed monitorem siedział Bill Duvall, a na uniwersytecie w Kalifornii Charley Kline. To ten ostatni miał się dostać do komputera w Stanford. Pierwsi internauci (choć początkowo sieć nazwana była Arpanetem) mieli pomiędzy sobą stały kontakt telefoniczny. Kline na klawiaturze przycisnął klawisz „L”. – Bill, co widzisz? – zapytał. Przed oczami Duvalla, 650 km dalej, ukazała się litera „L”. Kline nacisnął kolejny klawisz, a Duvall telefonicznie potwierdził, że na ekranie jego komputera pojawiła się litera „O”. Przy trzeciej literze, „G”, komputer Duvalla zawiesił się. Inżynierom kilka godzin zajęło „postawienie” maszyn z powrotem. Próbę powtórzono i tym razem przesłanie wyrazu „LOG” powiodło się. W sumie połączenie trwało 27 godzin, a jego szybkość dochodziła do kilku bitów na sekundę. Wykorzystano przy tym 19 łączy telefonicznych. Tak 40 lat temu wyglądał początek internetu. Trudno w to uwierzyć. Dzisiaj większość prywatnych odbiorców korzysta z łączy 1Mb/s, a więc milion razy szybszych. Coraz częściej dostawcy usług internetowych oferują łącza 100 Mb. Przesłanie na odległość trzech liter obserwowało zaledwie kilku naukowców. Wielu uważało, że prace nad oprogramowaniem umożliwiającym transmisję danych pomiędzy komputerami to strata czasu. Duży opór stawiały także same instytucje. Nie chciały się dzielić danymi, które posiadały. Zresztą samo dzielenie nie było tak proste jak dzisiaj. Komputery w czasach „pierwszego internetu” nie były kompatybilne, a każda instytucja miała inny standard zapisywania danych.
Szybciej, taniej, lepiej
To nie bezinteresowna chęć podzielenia się swoimi informacjami z innymi sprawiła, że najpierw instytucje państwowe, a – jak tylko pozwolono – także firmy prywatne zaczęły podłączać się do sieci. Szybko zauważono, że sieć umożliwia zwiększenie mocy obliczeniowej komputera. Zamiast kupować nowe maszyny do szczególnie skomplikowanych obliczeń, taniej było podłączyć się do Arpanetu i korzystać z komputerów, które akurat „mają wolne”. Tak jest do dzisiaj. W tym czasie (w latach 70. XX wieku) z Arpanetu powstał internet. Różnice pomiędzy jednym a drugim są kosmetyczne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek