O katastrofie w kopalni „Halemba”, strachu i ryzykowaniu życia z Bogusławem Ożogiem, ratownikiem górniczym, rozmawia ks. Artur Stopka
Ks. Artur Stopka: Miał Pan dyżur, gdy zdarzył się wypadek w „Halembie”?
Bogusław Ożóg: – Nie. Alarmowy wyjazd miała stacja z Zabrza, bo w jej rejonie jest kopalnia „Halemba”. Nasze pogotowie wyjechało około dziewiętnastej.
A kiedy znalazł się Pan na dole?
– W środę rano. Byliśmy na dole także wtedy, gdy atmosfera była wybuchowa i nie można było wejść do wyrobiska i podczas odpompowania wody. Dopiero wieczorem poprawiło się na tyle, że można było wejść.
A wczoraj (czwartek) wyciągaliśmy ostatniego poszkodowanego. Myśmy znali ten rejon, bo byliśmy tu na akcji w lutym. Wtedy udało się wyciągnąć żywego Zbyszka Nowaka po 111 godzinach.
Pan go uratował?
– Nie miałem tej przyjemności. Byłem w akcji dzień wcześniej, a w tym dniu, gdy wyciągano Zbyszka, ja byłem na innej akcji, w kopalni „Siltech”. W „Halembie” była wtedy radość, a myśmy w tym samym czasie pojechali po zwłoki.
Podczas tej ostatniej akcji w „Halembie” daleko było od szybu do miejsca katastrofy?
– Od szybu do miejsca zagrożenia było około 600–800 metrów. Bliziutko. Natomiast dalej, do miejsca, gdzie leżeli ostatni poszkodowani, było około 900 metrów.
Podobno górników, którzy zginęli, znaleziono na całej długości wyrobiska?
– Pierwsi poszkodowani, którzy zostali wyciągnięci, znajdowali się niedaleko głównego przekopu, a więc strefy bezpiecznej, ale dosięgnął ich wybuch. Dwanaście osób było w samym czole przodka. Prawdopodobnie zginęli na skutek zatrucia gazami. Większe obrażenia mieli ci pierwsi.
Zastanawiał się Pan, co tam się stało?
– Moim zdaniem, nastąpiło wypalenie metanu w ścianie, które wzniosło obłok pyłu węglowego, a potem najprawdopodobniej nastąpił wybuch pyłu. Tam, poza ścianą, w wyrobisku korytarzowym, były znacznie większe zniszczenia niż w samej ścianie. Widać było, że przeszedł huragan. Ci, którzy znaleźli się w tym wyrobisku, nie mieli najmniejszych szans.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z z Bogusławem Ożogiem