Są kraje, w których tiry nie jeżdżą drogami, tylko są przewożone koleją. Na specjalnych platformach. Tak jest szybciej, taniej i bezpieczniej. U nas panują inne zwyczaje.
Te inne zwyczaje to ponad 15 mln tirów na naszych szosach rocznie. Podziurawione jezdnie, zanieczyszczone spalinami środowisko, hałas, wypadki i ofiary śmiertelne. Temu wszystkiemu nie są oczywiście winni kierowcy tirów. Zwykle to zawodowcy, którzy na prowadzeniu pojazdów znają się znacznie lepiej niż właściciele samochodów osobowych. Tyle tylko że nawet najlepszy kierowca nic nie poradzi na to, że droga, po której musi jechać, nie jest przystosowana do 40-tonowego samochodu. Asfalt jest za miękki, pobocze nieutwardzone, a rondo za ciasne.
Hałas, dziury i wypadki
Niedostosowane do ruchu ciężkich pojazdów drogi to fakt. Faktem jest też to, że setki kilometrów szlaków powinno się wyremontować. Zniszczona nawierzchnia ulega dalszej błyskawicznej degradacji, gdy poruszają się po niej ciężkie samochody. Jeden tir niszczy asfalt tak samo jak 164 tys. samochodów osobowych. Według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) nawet 40 proc. najważniejszych szlaków komunikacyjnych wymaga generalnego remontu. W Polsce drogi po prostu są w złym stanie. Gdyby je wyremontowano i przystosowano do ruchu ciężkich pojazdów, problem z tirami rozwiązany zostałby tylko częściowo. Mamy około tysiąca kilometrów autostrad. To niewiele. Samochody ciężarowe są zmuszone korzystać z lokalnych dróg. Gdy dodać, że tylko niewielka część naszych miast ma obwodnice, zrozumiałe staje się, dlaczego tiry w Polsce rozjeżdżają centra miast i miasteczek.
Tam hałasują, smrodzą, uszkadzają budynki (z powodu drgań powstających przy przejeździe ciężkiego samochodu) i zagrażają bezpieczeństwu ludzi. I znowu nie ma w tym winy kierowców tirów. Częściej leży ona po stronie przechodniów i kierowców samochodów osobowych. Tirowca nie trzeba przekonywać, że jego samochód ma bardzo długą drogę hamowania. Nie zawsze pamiętają jednak o tym inni użytkownicy dróg, wymuszając pierwszeństwo na skrzyżowaniach czy na pasach dla pieszych. Na trasach przelotowych zdarza się, że sznurek tirów jedzie zderzak w zderzak. To bardzo utrudnia życie innym użytkownikom dróg. Taką kolumnę trudno się wyprzedza, trudno też włączyć się w nią z drogi podporządkowanej. Problem rozwiązują światła drogowe na każdym skrzyżowaniu. Pozornie rozwiązują, bo powodują że przejazd przelotową trasą wydłuża się. Poza tym hamujące przed skrzyżowaniem tiry niszczą asfalt i hałasują.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek