Wybory za nami, ale ich pozostałością jest spór o sposób uprawiania polityki, po wypowiedziach posła Pali-kota pytania o to, jaką opozycją będzie PiS, wreszcie dyskusja o roli Kościoła w debatach publicznych.
Jednym z tematów powyborczych rozważań było rzekomo jednostronne zaangażowanie Kościoła po stronie Jarosława Kaczyńskiego. „Kościół popełnił duży błąd, przekraczając granice zaangażowania politycznego. Żałuję, że niektórym księżom ambona pomyliła się z trybuną polityczną” – obwieścił Sławomir Nowak, szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. „Zaangażowanie kleru przeciwko nam to istotny agregat negatywnych sił, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Znaczna część księży była po stronie PiS”. W tej poetyce utrzymane było także wystąpienie posła Janusza Palikota, który ogłosił, że sukces Komorowskiego był zwycięstwem nad klerem. Podobne zarzuty sformułował w liście do naszej redakcji poseł Andrzej Gałażewski, który napisał m.in., że po wyborach „na placu boju pozostał polski Kościół katolicki, w zdecydowanej większości mocno zaangażowany w walkę polityczną po stronie Jarosława Kaczyńskiego”.
Kościół na cenzurowanym
Prawdą jest, że w kampanii bardzo intensywnie po stronie Kaczyńskiego występowało Radio Maryja i „Nasz Dziennik”. Komorowski był w nich atakowany bez umiaru i pardonu. Można jednak przytoczyć cały szereg tytułów prasowych oraz mediów elektronicznych, choćby zgrupowanych w koncernie „Agora”, które z równą intensywnością zwalczały Kaczyńskiego i wspierały Komorowskiego. Media katolickie są równoprawnym partnerem polskiego rynku mediów i mają prawo wypowiadania się na tematy społeczne bądź polityczne. Radio Maryja to najbardziej wpływowe katolickie medium w Polsce, mające wielki potencjał mobilizowania opinii publicznej, nie jest jednak głosem całego Kościoła. Działa na własną odpowiedzialność oraz prowadzącego je zgromadzenia zakonnego. Głos posła Nowaka odbieram jako próbę zapędzenia katolickich mediów do kruchty i zakreślenia tematów, których tykać nie powinny. Sądzę, że gdyby Radio Maryja popierało Komorowskiego, posła Nowaka nie raziłoby to w najmniejszym stopniu.
Podnoszona była także kwestia agitacji politycznej ze strony księży. Posłowie Nowak i Gałażewski mówią o tym w taki sposób, jakby w okresie kampanii wyborczej większość polskich księży nie zajmowała się niczym innym, tylko agitacją wyborczą. Gdy jednak przychodzi do konkretów, wymienia się kilka przypadków. W tym kontekście nie zaszkodzi przypomnieć, że święcenia kapłańskie nie pozbawiają nikogo praw obywatelskich. Duchowni mają prawo do własnych poglądów i korzystają z prawa do ich wypowiadania. Rzecz jasna, od ich rozsądku zależy, jak z niego korzystają. Jestem przeciwnikiem agitacji z ambony. To nie miejsce do informowania wiernych o własnych preferencjach politycznych bądź instruowania, na kogo należy głosować. Jasno to określają dokumenty kościelne, a Benedykt XVI przypomniał to w czasie pielgrzymki do Polski. Poza wszystkim wcale nie jestem przekonany, aby taka agitacja była skuteczna. Polacy są przekorni, a nadmierna gorliwość polityczna duszpasterza zawsze będzie źle odbierana przez część jego parafian – a on ma łączyć, a nie dzielić. Politycy Platformy bezpodstawnie uogólniają więc jednostkowe przypadki, aby na tej podstawie formułować nieuzasadniony wniosek, że Kościół angażował się przeciwko ich kandydatowi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski