O stracie najbliższych osób w katastrofie pod Smoleńskiem oraz wizji prezydentury z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim rozmawia Andrzej Grajewski.
Jarosław Kaczyński doktor nauk prawnych, działacz opozycji, m.in. KOR oraz „Solidarności”, po 1989 r. senator i poseł. Od lipca 2006 r. do listopada 2007 r. jako premier stał na czele koalicyjnego rządu z LPR i Samoobroną. Od 2003 r. jest prezesem PiS.
Andrzej Grajewski: Kilka miesięcy temu przekonywał nas Pan w rozmowie, że wyborcy do Was wrócą. I wrócili, ale za jaką cenę… Jak Pan odczytuje to wszystko, co się wydarzyło od katastrofy pod Smoleńskiem?
Jarosław Kaczyński: – Odczuwam to jako poszukiwanie wspólnoty w tym olbrzymim nieszczęściu i szoku. Przy okazji ujawniły się wielkie pokłady dobra, jakie tkwią w ludziach. To przyniosło umocnienie naszych korzeni, tego wszystkiego, co buduje wspólnotę.
Przy okazji pogrzebów powtarzano, że z tej tragedii powinno wyrosnąć jakieś dobro. Dostrzega Pan coś podobnego?
– Jako polityk kandydujący na urząd prezydenta mogę powiedzieć, że tak. Ale jednocześnie chce pan, aby na to pytanie odpowiedział także człowiek, który stracił w tej katastrofie swego ukochanego brata bliźniaka, bratową oraz bardzo wielu przyjaciół. Jakie mogę widzieć w tym dobro? Nie wie pan, jak bardzo chciałbym cofnąć czas. Rozumiem jednak, że oczekuje pan ode mnie odpowiedzi polityka.
Startując w wyborach prezydenckich, dokonał Pan wyboru.
– Zgoda, dlatego nie uchylam się od odpowiedzi. Prosiłbym jednak, aby okazywano mi także minimum empatii w sprawach osobistych.
Jak więc ocenia Pan zmiany, jakie zaszły w naszym życiu publicznym po tych kilku tygodniach?
– Polacy powiedzieli, że nie chcą dłużej tolerować sytuacji, w której w kraju trwa permanentna wojna polityczna, nie chcą języka nienawiści i pogardy wobec ludzi wyrażających odmienne poglądy, nie wstydzą się głośno wyrażać swego patriotyzmu i domagają się szacunku dla tej postawy. Jeśli to zostanie głęboko przemyślane i z tej refleksji urodzi się wola współpracy głównych sił politycznych przy rozwiązywaniu czasem niezwykle trudnych i konfliktowych problemów, to wówczas, jako polityk, będę mógł powiedzieć, że z tej tragedii urodziło się dobro. Byłby to bardzo bolesny zasiew, według ewangelicznej reguły, że ziarno, które ma wydać plon, musi najpierw obumrzeć.
Zadowala Pana stan śledztwa w sprawie katastrofy?
– Mam bardzo małą wiedzę na ten temat. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie to się zmieni, gdyż ustanowiłem swoich pełnomocników. Podobnie jak inni odbieram ogromną liczbę medialnych informacji o tragedii, czasem przekazywanych z ust do ust. W tej sprawie jest chaos informacyjny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim