Trudno sobie wyobrazić mocniejsze argumenty przeciwko in vitro niż te, których dostarcza historia zastępczej matki Beaty Grzybowskiej.
Dzięki sztucznemu zapłodnieniu urodziła ona dziecko obcemu małżeństwu, a teraz walczy przed sądem o jego odzyskanie. Gdyby in vitro było zakazane, do tego dramatu by nie doszło.. U podstaw metody in vitro leży złamanie prawa natury. W tej historii złamano nie tylko prawo natury, ale także prawa dziecka i elementarne normy moralne.
Poza prawem
W opisanym szczegółowo przez „Dziennik” przypadku konsekwencje zastępczego rodzicielstwa doprowadziły do sytuacji, wobec której nie tylko prawo, ale i etyka są bezradne, nie znajdując dobrego rozwiązania. U podstaw dramatu leżą możliwości, jakie daje metoda in vitro: zapładnianie zastępczych matek, które wynajmują swoją macicę, aby w niej rozwinęło się dziecko obcych ludzi, a potem rodzą je i oddają im. Możliwość taką wykorzystuje Elżbieta Szymańska, która założyła w Piasecznie koło Warszawy pierwszą w Polsce firmę pośredniczącą w wynajmowaniu zastępczych matek. To właśnie z jej pośrednictwa skorzystała Beata Grzybowska. Za swoją „usługę” otrzymała 30 tys. złotych.
Obecnie nie ma żadnego prawa regulującego tego typu działalność. Ta historia nie pozostawia wątpliwości, że wynajmowanie zastępczych matek powinno być zakazane. Zakazana także powinna być działalność agencji pośredniczących w tym procederze. Sędziowie rozpatrujący sprawę dziecka urodzonego przez panią Grzybowską powinni nie tylko zająć się ustaleniem, kto jest jego rodzicem i kto ma je wychowywać. Powinni też zastanowić się, czy firma pani Szymańskiej i jej klienci nie łamią paragrafu 253. kodeksu karnego, który zakazuje handlu ludźmi, nawet za ich zgodą, i przewiduje za to od 3 lat więzienia. Takie spojrzenie na sprawę Beaty Grzybowskiej zasugerował minister sprawiedliwości Andrzej Czuma. Obecnie trwa dyskusja o prawnych regulacjach in vitro. Gdyby w Polsce obowiązywała ustawa przygotowana przez posła Bolesława Piechę z PiS albo Jarosława Gowina z PO, do takiej sytuacji by nie doszło, bo oba projekty zakazują macierzyństwa zastępczego. Warto mieć tego świadomość, gdyż debata na temat tych rozwiązań ma się odbyć w Sejmie już we wrześniu.
Poza moralnością
Nie sposób nie oceniać tej historii w wymiarze moralnym, bowiem zasady etyczne są w niej łamane wyjątkowo często. Najpierw kobieta z biedy, aby poprawić sytuację materialną rodziny, decyduje się na wynajęcie swojego brzucha. Traktuje swoje ciało jak przedmiot do zarabiania pieniędzy, sama odbierając sobie godność. Para wynajmująca jej macicę potraktowała ją i dziecko jak towar, za który się płaci i czeka na odbiór. Być może u podstaw ich decyzji było naturalne pragnienie potomstwa, ale sposób jego realizacji jest niedopuszczalny. A być może realizowali kuriozalne hasło lansowane przez lewicę o „prawie do dziecka”. Nie ma prawa do dziecka, ponieważ wówczas traktowalibyśmy je jak przedmiot, bez szacunku dla jego autonomii i godności. Właśnie tak, jak zostało potraktowane w tej historii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński