- Nawet w biednych województwach znaleźć można enklawy względnego dobrobytu, a w bogatych - getta ubóstwa - zapewnia prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Od niedawna w twarzach podróż¬nych wędrujących estakadą katowickiego dworca wypatruję migrantów z północno-wschodniej Polski. Zaczęło się, gdy przeczytałem, że „jeśli mieszkać i pracować, to najlepiej na Śląsku”. Tak właśnie brzmi puenta rankingu, jaki w jednym ze styczniowych numerów przedstawiła „Rzeczpospolita”. Region, zyskując nieco zagadkowy współczynnik o wartości 1,86, zdobył miano lidera dobrobytu. Dziennik pod lupę wziął każde z 16 województw. Analiza dotyczyła trzech wskaźników, związanych z bezrobociem, zarobkami oraz wzrostem cen. W tej rywalizacji śląskie wyprzedziło nieznacznie województwa mazowieckie i wielkopolskie, jednocześnie deklasując warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie, podkarpackie i jeszcze kilka innych.
W Siemianowicach jak w Elblągu
Chociaż Ślązacy, przynajmniej statystycznie, osiągnęli najwyższy poziom dobrobytu, to saldo migracji w województwie śląskim utrzymuje się na minusie. Oznacza to, że wciąż więcej osób wyjeżdża stąd na stałe, niż się tu sprowadza. Mimo to załóżmy, że kierunek Górny Śląsk obierze na przykład mieszkaniec Elbląga. Z pewnością pierwsze kroki postawi w Katowicach, stolicy regionu. Tu przecież problem bezrobocia w zasadzie nie istnieje. Jak podają statystyki, w ostatnim kwartale minionego roku stopa bezrobocia wynosiła w tym mieście 1,8 proc. Jeśli jednak nasz elblążanin przejedzie tramwajem do sąsiednich Siemianowic Śląskich czy do Bytomia, dostrzeże bezrobocie identyczne jak w swym rodzinnym Elblągu. Śląskie przyciąga nie tylko sporą szansą na zdobycie pracy, ale i wysokimi płacami. Rzeczywiście, więcej zarabiają tylko mieszkańcy Mazowsza.
Znów należy dodać – statystycznie. Wciąż w dużej mierze średnią wysokość śląskich pensji podnosi branża górnicza. W minionym tygodniu podczas konferencji podsumowującej 2008 rok szefowie Kompanii Węglowej mówili też o celach spółki na najbliższe miesiące. Co najbardziej cieszy pracowników, będą podwyżki. Co martwi, tylko o 5 proc. W spółce w minionym roku średnia miesięczna pensja wynosiła 5273 zł brutto. A to jedne z niższych wynagrodzeń wśród spółek węglowych. Jak jest w innych branżach? Patrząc na trzeci kwartał minionego roku, zarówno w budownictwie, handlu, jak i w branży hotelarskiej i restauracyjnej, płace na Śląsku były nieco niższe niż średnia krajowa dla tych grup. Również świadczenia emerytalne plasowały się tutaj na poziomie średnich w kraju. Czy to znaczy, że na Śląsku wcale nie jest tak różowo, jak wynika z raportu „Rzeczpospolitej”? Znaczy to tylko tyle, że każde województwo, bardziej lub mniej, ale jest wewnętrznie zróżnicowane. Tym samym wymaga pogłębionej analizy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Sacha