Pewne jak w banku

Chcesz wziąć kredyt? Nie jesteś wcale oryginalny. Coraz więcej Polaków pożycza pieniądze z banku. Dwie najważniejsze informacje: bank nie jest instytucją charytatywną, chce na tobie zarobić. I druga: w interesie banku jest to, żeby ci się dobrze wiodło.

W powszechnej opinii banki są organizacjami prawie przestępczymi. Żerują na niewypłacalnych i bezwzględnie ściągają długi (wielu wyobraża sobie w tej roli osiłków ogolonych na łyso), czyli żyją z nieszczęścia innych. Nic bardziej błędnego. Dla każdego banku najlepszy klient to klient zadowolony i… wypłacalny. A najgorszy horror to klient z pustym portfelem. W interesie banku wcale nie leży zajęcie samochodu czy rozkopanej działki z niedokończoną budową. Bank woli renegocjować umowę, i w efekcie mniej zarobić, niż na poczet spłaty kredytu przejąć własność klienta. Już samo to jest dla klientów szansą. To mit, że z bankiem nie da się dogadać. Jest wręcz przeciwnie, trzeba to robić. Oczywiście im więcej pieniędzy się pożycza, tym łatwiej o kompromis, ale błędem jest niepodejmowanie próby negocjacji. Co można negocjować? W zasadzie wszystko. Na pewno oprocentowanie kredytu, czasami wysokość prowizji albo dodanie do kredytu jakiejś usługi dodatkowej (np. ubezpieczenia). O negocjacje łatwiej, gdy bank pozna klienta i nabierze do niego zaufania, a więc po kilku, kilkunastu miesiącach terminowego spłacania kredytu.

Po pierwsze: czytaj umowę
Z faktu, że w interesie banku leży dobra kondycja finansowa klienta, wynikać powinno zaufanie do doradcy. Ale to nie znaczy, że umowy z bankiem powinno się podpisywać bez zastanowienia czy (o zgrozo!) bez ich przeczytania. Umowy kredytowe są do siebie podobne, ale ważne są szczegóły. Na przykład okres, w jakim od pozytywnej decyzji kredytowej pieniądze powinny się znaleźć na wskazanym przez klienta koncie. Nie dzieje się to automatycznie. Zbyt pobieżne przejrzenie umowy może wprowadzać w błąd. W jednym z mocno reklamujących się banków ten okres wynosi 7 dni. Chodzi jednak o 7 dni roboczych. Gdy doda się do tego czas, jaki zajmuje bankowi zaksięgowanie kwoty, może się okazać, że od pozytywnej decyzji banku do momentu, w którym pieniądze znajdą się na koncie, mijają prawie 2 tygodnie. Dla osoby, która nie zdaje sobie z tego sprawy, może to być kłopot w sytuacji, gdy inwestycja została już rozpoczęta.

Po drugie: o wszystko pytaj
W Polsce działa (razem ze spółdzielczymi) ponad sto banków. Ale nie znaczy to wcale, że chcąc zaciągnąć kredyt, trzeba dogłębnie studiować warunki wszystkich z nich. W prasie codziennej regularnie ukazują się zestawienia ofert najlepszych banków. Takie zestawienie może być punktem wyjścia. Jak na dłoni widać tam oprocentowanie kredytów w poszczególnych bankach. Można się dowiedzieć, jaka jest maksymalna kwota pożyczki, najdłuższy okres kredytowania czy wysokość prowizji. Analiza ofert poszczególnych banków nie może się jednak skończyć na przejrzeniu tabelki w gazecie. Dlaczego? Bo oferty trzeba porównywać całościowo, a w publikowanych w prasie zestawieniach nie są podawane wszystkie informacje.

Przy analizie atrakcyjności oferty kredytowej banków klienci najczęściej biorą pod uwagę wysokość ich oprocentowania. To błąd, bo w niektórych bankach – choć procenty wyglądają atrakcyjnie – można stracić majątek, zanim cała procedura w ogóle ruszy z miejsca. Może się okazać, że trzeba opłacić kogoś, kto zrobi wycenę nieruchomości, czy zapłacić za rozpatrzenie wniosku kredytowego. W niektórych bankach trzeba płacić za każdy aneks do umowy albo pokryć koszty „opinii bankowej”. Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Pytać, pytać i jeszcze raz pytać. Praca doradcy kredytowego polega na odpowiadaniu na pytania klienta. Na etapie porównywania ofert niezbędne jest też proszenie o symulację spłaty kredytu z rozbiciem na pełny okres kredytowania. Wtedy widać dokładnie, ile i za co płacimy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek