Każdy rosyjski czołg czy pojazd opancerzony znaleziony przy linii frontu wojny Ukrainy z Rosją zostanie naprawiony i skierowany do walki z najeźdźcą - powiedzieli PAP ukraińscy żołnierze, którzy zajmują się poszukiwaniem i ściąganiem z pól uszkodzonego sprzętu.
"Jesteśmy trochę jak ta słynna w internecie +brygada traktorowa+" - śmieją się, wspominając filmiki, na których ukraińscy rolnicy holują zwykłymi ciągnikami zdobyczne rosyjskie czołgi.
Ich stanowisko znajduje się na skrzyżowaniu dróg na wschodzie obwodu charkowskiego. Stoi przy nim kilkanaście czołgów i transporterów opancerzonych z namalowaną po bokach charakterystyczną dla wojsk rosyjskiego okupanta literą "Z". Niektóre pojazdy są całkowicie spalone, niektóre jedynie lekko draśnięte pociskami.
"Ściągamy to wszystko z lasów i pól, i umieszczamy w tym miejscu. Znajdujemy po kilka, czasem kilkanaście sztuk dziennie. Wszystkie idą do remontu" - wyjaśnia jeden z żołnierzy.
"To znaczące wsparcie dla naszej armii. Może nie tak ważne jak dostawy zachodniego sprzętu, ale dzięki temu Rosjanie mają mniej żelastwa, którym mogą nas atakować" - dodaje drugi.
Żołnierze najbardziej nie lubią, gdy w pojazdach znajdują ciała swoich przeciwników. "Często trafiają się nam czołgi z martwą załogą w środku. Są to przeważnie czarne, spalone szczątki ludzkie. W takich sytuacjach wzywamy Czerwony Krzyż. Oni wydostają je na zewnątrz, a my wkraczamy później" - ujawniają rozmówcy PAP.
Stacjonują w wozie sztabowym, za którym warczy agregat prądotwórczy, używany do ładowania systemu łączności satelitarnej Starlink. Obok leżą okrągłe, zielone miny przeciwczołgowe z poodkręcanymi ebonitowymi zapalnikami. "One są już niegroźne" - uspokajają.
Chwilę wcześniej poboczem drogi, przy której znajduje się ich stanowisko, chodzili saperzy z psami do poszukiwania niewybuchów. Mimo to żołnierze proszą, by dla własnego bezpieczeństwa nie schodzić z asfaltu. W trawie mogą leżeć groźne miny motylkowe, których ofiarą często padają cywile.
Rosyjskie czołgi i transportery Ukraińcy ściągają z pól ogromną ciężarówką marki Kraz. Jeśli jest w nich paliwo, to zlewają je do ogromnego baku. Wymontowują także cenne na froncie akumulatory. Na skrzyżowaniu, przy którym stacjonują, pracuje również spawacz. Usuwa urwane elementy pojazdów, by przygotować je do dalszego transportu do warsztatów remontowych.
"Czasem zdobywamy prawdziwe perełki, takie jak ten T-80 z turbiną gazową, którego nie ma na wyposażeniu ukraińskiej armii. Ten czołg miał +denazyfikować+ Ukraińców. Teraz zostanie wyremontowany i będzie niszczył Rosjan" - mówią PAP żołnierze z ukraińskiej "brygady traktorowej".
Aktualizujemy na bieżąco: Nasza relacja z wojny na Ukrainie