Nawet jeżeli kraje Unii obniżą do roku 2020 emisję dwutlenku węgla o 20 proc., w skali globalnej ilość tego gazu zmniejszy się o niecałe 2 proc. Jak to wpłynie na polską gospodarkę?
Uważa się, że podwyższona ilość dwutlenku węgla w atmosferze powoduje ocieplanie ziemskiego klimatu. Unia Europejska chce być światowym liderem w walce z tymi zjawiskami i postanowiła sama na siebie narzucić restrykcyjne zobowiązania. Ustalono, że do 2020 roku ilość emitowanego do atmosfery CO2 zostanie obniżona w całej Unii o 20 proc. To niezwykle dużo. Jak wymóc na poszczególnych państwach respektowanie ograniczeń? Narzucić limity. Każdy kraj dostaje pozwolenie na wyemitowanie konkretnej ilości dwutlenku węgla. Jeżeli chce albo musi wyemitować więcej, każdą dodatkową tonę musi kupić na wolnym rynku. Ten system miał – przynajmniej w założeniu twórców – wymóc proekologiczne inwestycje. Niestety, nie zawsze w ten właśnie sposób to działa. Teraz opłaca się przenieść fabrykę do Chin czy nawet na Ukrainę, byleby „nie podpadać” pod ekologiczne unijne prawo.
Polska chciała dostać pozwolenie na emisję 284 mln ton CO2 rocznie na okres 2008–2012 r. Komisja przyznała nam 208,5 mln ton. To za mało dla kraju, który praktycznie całą swoją energię produkuje z węgla. CO2 jest emitowany właśnie w czasie spalania „czarnego złota”. Rząd Jarosława Kaczyńskiego pozwał Komisję Europejską do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, bo ta przyjęła bardzo dla nas niekorzystny sposób liczenia limitów. Trybunał rozpatrzy sprawę dopiero za kilka, kilkanaście miesięcy. W tym czasie musimy się unijnym regulacjom podporządkować.
O co toczy się gra?
O rozwój gospodarki. Ten problem Polski dotyczy szczególnie, bo to nasz kraj jest bodaj najbardziej uzależniony w Europie od węgla. Z jednej strony nie ma się co temu dziwić – mamy go całkiem sporo, ale z drugiej strony produkując energię z węgla, wypuszczamy do atmosfery bardzo duże ilości jego związków. Ale to nie tylko kwestia energetyki. Polska jest krajem szybko rozwijającym się. Dużo się u nas buduje, a w procesie produkcji cementu czy stali także uwalnia się CO2. Autostrady, stadiony i infrastruktura przed Euro 2012 – to wszystko nie jest obojętne dla środowiska. Dokręcanie klimatycznej śruby może nas bardzo dużo kosztować. Rząd kilka razy próbował dzielić przyznane nam przez Komisję Europejską limity pomiędzy różne gałęzie przemysłu. W niektórych sektorach dodatkowe obciążenie finansowe zostanie natychmiast przerzucone na barki klientów, w innych spowoduje duży spadek konkurencyjności naszych produktów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek