Bilety lotnicze do USA mogą już w lecie kosztować nawet o 30 procent mniej. W ciągu 5 lat zyski dla konsumentów mają przekroczyć 12 mld euro.
Wszystko dzięki wchodzącej w życie 30 marca umowie o otwartym niebie między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Żeby zrozumieć, jak wielkie ma ona znaczenie, trzeba wiedzieć, że loty nad północnym Atlantykiem stanowią ok. 10 proc. światowego ruchu lotniczego i generują rocznie ruch wielkości 500 miliardów pasażerokilometrów. Dotąd ten lukratywny interes podlegał jednak silnym ograniczeniom administracyjnym. Prawo do lotów pomiędzy miastami amerykańskimi i europejskimi miały tylko nieliczne linie. Wynikało to z dwustronnych umów międzypaństwowych, które zwykle przyznawały prawo do lotów z USA do kraju europejskiego i z powrotem jednej linii amerykańskiej i narodowemu przewoźnikowi kraju europejskiego. Bezpośredniej konkurencji na konkretnych trasach prawie nie było (w grę wchodziły co najwyżej loty z przesiadką). W tych realiach za lot z Europy do USA trzeba było zapłacić co najmniej 700 dolarów i to w tym samym czasie, gdy tanie linie lotnicze sprzedawały loty po Europie za 30 dolarów (z uwzględnieniem wszystkich opłat dodatkowych).
Niebo otwarte
Trwające 4 lata negocjacje doprowadziły do podpisania nowego, korzystniejszego dla pasażerów porozumienia, nazywanego umową o otwartym niebie. Zgodnie z nią, każda linia lotnicza z USA i Unii Europejskiej może organizować połączenia lotnicze pomiędzy dwoma dowolnymi portami lotniczymi na terenie USA i UE. Wyjątek jest tylko taki, że choć linie amerykańskie mogą latać także pomiędzy dwoma lotniskami europejskimi, to linie europejskie nie będą mogły organizować amerykańskich połączeń wewnątrzkrajowych. Ale i tak można już będzie mówić o realnej konkurencji, która powinna doprowadzić do spadku cen. Optymiści mówią, że w pierwszym sezonie mogą one spaść nawet o 30 proc. Według obliczeń Komisji Europejskiej, w ciągu 5 lat rynek połączeń transatlantyckich zwiększy się o 44 proc., przybędzie 26 mln pasażerów, a po obu stronach Atlantyku powstanie 80 tys. miejsc pracy (głównie w Wielkiej Brytanii). Niestety, ta liberalizacja nie od razu przyniesie błogosławione owoce większej dostępności podróży z Polski za Atlantyk.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała