„Motocyklista identyfikujący się jako rowerzysta pobija kolejne rekordy świata”. Wielu zaangażowanych w internetowe dyskusje identyfikuje się jako katolicy i pobija kolejne rekordy: bezczelności i ignorancji.
22.09.2022 08:00 GOSC.PL
Jest troszkę jak w tym dowcipie, ale nie jest śmiesznie.
Wypowiedzi wielu pobożnych-nadgorliwych niewiele mają wspólnego z nauczaniem Kościoła i niebieskim tomem Katechizmu. Punktem wyjścia rzadko jest Słowo Boże, zazwyczaj osoby takie cytują na lewo i prawo objawienia prywatne… które nie zostały uznane przez Kościół. Co więcej: wspólnym mianownikiem jest używanie tych „orędzi” jako argumentu przeciwko hierarchii i decyzji pasterzy (to sprawia, że kieruję się pierwszą zasadą rozeznawania duchowego i nawet nie chce mi się po nie sięgać).
Najpopularniejsze od lat jest przypisywane ojcu Pio orędzie o „Trzech dniach ciemności”, którego… nigdy nie wypowiedział. (tu znajdziesz merytoryczne wyjaśnienie: https://www.youtube.com/watch?v=Nhvyw9wC1Ik)
Furorę w sieci robi magiczne podejście do grudniowej „Godziny łaski”, która ma źródło w nieuznanych przez Kościół objawieniach („non constat de supernaturalitate”: „Nie uznajemy nadprzyrodzonego pochodzenia”).
„Identyfikujący się jako katolicy” zgodnym chórkiem przyklaskują kapłanom, którzy zostali ukarani. „Najlepiej, żeby był suspendowany, obłożony karą. Ważne, by wchodził w narrację lękową, znał świeżutkie prywatne objawienia, nawet te nieuznane przez Kościół i cytował wywiady Jana Pawła II, których nigdy nie udzielił. Ważne, by na pierwszej linii frontu walczył z bezlitosną hierarchią i opierając się na dogmacie własnej nieomylności punktował wszelkie błędy, które znajduje w oficjalnym nauczaniu Kościoła. Ważne, by słowo «kara» padało częściej niż «miłosierdzie». Nikt nie potrzebuje pluszowego chrześcijaństwa” – pisałem przed dwoma laty w tekście „Jak wybrać duchowego przewodnika?”.
Na szczęście święty Oburz, najpopularniejszy patron nad Wisłą nie trafił na razie do żadnego oficjalnego „Żywotu świętych”, a Jezus przyszedł na świat „aby go zbawić, a nie potępić!” (J 3, 17)
Rzeczywistość tę znakomicie diagnozował w „Czasie pustych kościołów” ks. Tomáš Halík: „Gdy niektórzy chrześcijanie widzą, że świat nie zmierza tam, dokąd by chcieli, ich wiara słabnie i wtedy rośnie w nich pokusa, aby Boga miłości, wiary i nadziei zamienić w mściwego starca karzącego swoje dzieci okrutnymi karami, za które każdy normalny rodzic słusznie stanąłby przed sądem - Ci wierzący ludzie robią z Boga wykonawcę własnej żądzy zemsty, Boga zsyłającego kary na tych, których nienawidzą za czyny potępiane tylko przez nich samych. Ich kazania są grzechem nadużywania imienia Bożego. Kiedy przychodzi jakieś nieszczęście, wszyscy uśpieni agenci złego, mściwego Boga budzą się i z radością rozkładają swoje stragany, na których handlują strachem i podejrzanymi medykamentami. Nadużywają oni nieszczęścia i nadużywają religii. Używają Boga jako psychologicznego narzędzia, którym posługuje się ich własna nienawiść. Ze swoich wyobrażeń o mściwym i mszczącym się Bogu czynią własną broń, aby się porachować ze swoimi przeciwnikami”.
Marcin Jakimowicz