Warszawa. Proces Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się w 1981 r. do masakry górników w kopalni „Wujek” w Katowicach, rusza już po raz czwarty w sądzie pierwszej instancji.
W październiku ub. roku sąd apelacyjny uchylił umorzenie sprawy i nakazał ponowny proces. Generała Kiszczaka obciąża szyfrogram, który na początku stanu wojennego wysłał do jednostek milicji. Przekazał w nim „oddziałom zwartym” MO swoje uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni.
Według prokuratury Kiszczak zrobił to bezprawnie. W konsekwencji milicyjny pluton specjalny otworzył do górników ogień w kopalniach „Manifest Lipcowy” w Jastrzębiu i „Wujek” w Katowicach. W każdej z tych kopalń kilkudziesięciu ludzi zostało rannych od kul, a na „Wujku” dziewięciu górników zostało zabitych.
W poprzednich procesach sąd kolejno gen. Kiszczaka uniewinnił, skazał na 2 lata więzienia w zawieszeniu, a w końcu umorzył sprawę z powodu przedawnienia się „winy nieumyślnej” generała. Sąd apelacyjny uznał jednak, że sprawa Kiszczaka nie przedawniła się, bo jego wina wcale nie była nieumyślna.
Wskazuje na to fakt, że osoby bezpośrednio odpowiedzialne za masakrę górników nie zostały ukarane, a nawet „za wiedzą i zgodą Kiszczaka zostały odznaczone”. Generałowi grozi do 10 lat więzienia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Fakty i opinie - prze/PAP