W tym roku sezon ogórkowy się nie udał. 12 sierpnia wicepremier Grzegorz Schetyna przedstawił prezydentowi listę zasługujących na awans generalski.
Ten nominacji nie podpisał, więc wicepremier się obraził. Trzy dni przed Świętem Wojska Polskiego. Dzień po nim, 16 sierpnia, w czasie uroczystości pożegnania polskiego żołnierza, który zginął w Afganistanie, swoje ostatnie publiczne wystąpienie miał dowódca Wojsk Lądowych, generał Waldemar Skrzypczak. O śmierć podwładnego oskarżył urzędników. Słowa generała zmieszały (i wstrząsnęły) ministrem obrony.
Trzy dni później Skrzypczak nie był już ani dowódcą Wojsk Lądowych, ani nawet żołnierzem. I to wszystko w czasie, gdy uczestniczymy w wojnie, którą coraz częściej nazywa się „beznadziejną”. I kolejny dzień. 17 sierpnia okazało się, że inwestor z Kataru nie zapłacił za stocznie w Gdyni i Szczecinie. Minister skarbu Aleksandr Grad oświadczył, że ma plan B. Jaki? To tajemnica większa niż plan A. Sytuacja jest dość groteskowa, bo nowego inwestora trzeba znaleźć w dwa tygodnie, mimo że poszukiwania wielomiesięczne zakończyły się klapą. Gdzie jest premier?
Zniknął jak Fidel Castro. Szef rządu nie ma nic do powiedzenia? Może powinien skarcić któregoś z ministrów? Może zapewnić, że rząd zna sytuację w armii? Może powinien powiedzieć, że plan B dla stoczni jest równie dobry jak plan A? W ciągu ostatnich dni w polskiej polityce wydarzyło się więcej niż przez ostatni rok. Złośliwi twierdzą, że Donald Tusk od momentu, gdy został premierem, prowadzi permanentną kampanię prezydencką. Stocznie, generałowie, Skrzypczak...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek