W osobówce do Zakopanego temperaturę podkręcała góralka, która wsiadła w Nowym Targu z drugą gaździną. Jak na złość, opowiadała o ciepłych skarpetkach i portkach z wełny własnych owiec.
Wyruszyłem dookoła Polski pociągiem, z Dworca Centralnego w Warszawie, z peronu pierwszego, Tanimi Liniami Kolejowymi, 26 stycznia z samego rana. Pierwszym docelowym miastem był Gdańsk (z przesiadką w Białymstoku). Ale zanim elektrowóz szarpnął wagony, zaopatrzyłem się w duży kubek kawy na wynos, taki z drewnianym mieszadełkiem i cukrem trzcinowym w saszetce. Kawa dobrze robi w podróży, łagodzi ból głowy, jej aromat czyni kolejową atmosferę bardziej znośną. W ciągu czterech dni spędzonych w pociągach wyżłopałem hektolitry kawy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Wójcik, zdjęcia Jakub Szymczuk