Tego dnia przez Beskid Niski, Bieszczady, Polesie i Suwalszczyznę płynie biblijna rzeka Jordan, a Bóg objawia się nad Bugiem. Takie rzeczy tylko na Wschodzie.
W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Bugu... Tak mógłby wyglądać początek Ewangelii św. Marka. Wersja wschodnia. Jedno jest pewne: nad prawdziwym Jordanem było cieplej! Klub Morsa „Jordan” Czytanie z Księgi proroka Ezechiela: „Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim i kazał mi przejść przez wodę; sięgała aż do kostek”. Na całej połaci śnieg… – zaśpiewaliby o dzisiejszej aurze Starsi Panowie Dwaj. Zmarznięty, opatulony od stóp do głów tłum na rozgrzewkę śpiewa inny radosny hymn: „Graj swą pieśń, Jordanie, raduj się Janie!”. Chrzest Jordanu, zwany też Teofanią, Epifanią lub Świętem Światła, jest jednym z najważniejszych świąt Wschodu. I chyba najbardziej malowniczym. Choć aura nie rozpieszcza feerią kolorów, a scenerią uroczystości są zaspy i skute lodem rzeki lub – w najgorszym wydaniu – ogromna plucha i wszechobecne błoto, wody śmierci zamieniają się tego dnia w strumienie życia, przeklęty potop w źródło błogosławieństwa, a przez wschodnie wioski płynie biblijny Jordan. – Tego dnia liturgia wspomina trzy momenty objawienia się chwały Jezusa: pokłon Trzech Króli, chrzest w Jordanie i cud w Kanie Galilejskiej – wyjaśnia marianin o. Maciej Zachara, obok pięknie udekorowanej studni przy neounickiej cerkwi w Kostomłotach. – Przez wieki w zachodnim chrześcijaństwie na pierwszy plan wysunęło się święto Trzech Króli. Inne są w tle. A Wschód pielęgnował chwilę chrztu w Jordanie. Zimno… Nic dziwnego, że na trzaskający mróz mawia się w Rosji: „kriesztienskij moroz”, właśnie od nazwy święta Chrztu Pańskiego. Najstarsi pamiętają czasy, gdy przed II wojną światową młodzi wskakiwali do lodowatej wody. Brrr… Taka „jordanowa kąpiel” miała im zapewnić zdrowie i siłę. Klub Morsa „Jordan” zaprasza! Dziś w opustoszałych wioskach wschodniej Polski nikt nie wskakuje do rzek. Na liturgię przychodzą często same staruszki, a ministrantów trzeba pożyczać z sąsiednich parafii. Coraz częściej nabożeństwa organizuje się przy studniach. Młodych nie widać. Wyjechali. Do Białegostoku lub Białej Podlaskiej. Taka lokalna biała emigracja.
Skorzystaj z promocji tylko do Wielkanocy!
Marcin Jakimowicz