Mijam dwa potężne lwy, o nogi ociera mi się Tygrys. Nad głową dojrzewają banany i kuszące soczyste mandarynki, a szesnastometrowe palmy rzucają miły cień. Południowa Azja? Środkowa Afryka? Zasypane śniegiem Gliwice.
Kap, kap, kap – na ogromne liście fikusa dębowego spadają krople wody. Groźnie łypie okiem waran nilowy. Mijam palmę butelkową, z charakterystyczną kłodziną w kształcie butelki, i ogromne paprocie drzewiaste. Dziś rosną w rozpalonej słońcem Australii czy na wyspach Oceanu Indyjskiego. Aż nie chce się wierzyć, że kiedyś (w karbonie i dewonie) były bardzo powszechne na terenie dzisiejszych Gliwic. Czytam tabliczkę przy kakaowcu: „Zawsze zielone rośliny uprawiane dla nasion, z których wytwarza się kakao. Przywiózł je do Europy Kolumb, ale dopiero w 1876 roku szwedzki chemik Henri Nestle otrzymał pierwszą mleczną czekoladę”. Mniam! Od godziny spaceruję po ogromnej (drugiej po poznańskiej) palmiarni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz, zdjęcia Józef Wolny