Ginęli tylko za to, że byli księżmi albo za to, że znaleziono przy nich różaniec. Morderców nie interesowało nawet, jakimi ludźmi są ich ofiary. Wszystko to działo się w jednym z najbardziej katolickich krajów świata.
Wkrótce rozpocznie się proces beatyfikacyjny Eustaquio Nieto y Martína i 935 towarzyszy męczenników. Nieto y Martín był biskupem Sigüenzy, pierwszym hierarchą zamordowanym podczas hiszpańskiej wojny domowej 1936 –1939.
W pierwszych miesiącach tej wojny lewicowe bojówki wymordowały prawie siedem tysięcy duchownych. Od wioski do wioski krążyły plutony egzekucyjne, urządzając polowanie na księży. Zabijali z niesłychaną brutalnością. Matkę dwóch jezuitów zamordowano, wpychając jej krucyfiks do gardła. Księdza José de la Cora z El Saucejo koło Sewilli bojówkarze przybili głową w dół do drzwi kościoła. Proboszcza z Navolmorales wychłostali, napoili octem i przywiązali do drewnianej belki. Nałożyli mu na głowę koronę z cierni. Z ukrzyżowania zrezygnowali, zadowolili się rozstrzelaniem.
Jak takie rzeczy mogły się wydarzyć w kraju tradycyjnie uważanym za ostoję katolicyzmu?
Pokój nie był możliwy
Przez pół wieku w polskich szkołach uczono o hiszpańskiej wojnie domowej jako o walce generała Franco z demokratyczną republiką. W rzeczywistości równolegle z buntem Franco wybuchła lewicowa rewolucja, która praktycznie pozbawiła władzy legalny rząd republiki. Rewolucjoniści rozpoczęli eksterminację duchowieństwa, zamknęli wszystkie kościoły i zakazali wszelkich form kultu religijnego.
Grunt pod ten gwałtowny wybuch antyklerykalizmu został przygotowany już przed wojną, w czasach republiki (1931–1936). Konstytucja wówczas uchwalona rozwiązywała zakony, zabraniała organizowania procesji bez zgody władz, likwidowała katolickie szkolnictwo.
„Hiszpania przestała być katolicka” – ogłosił triumfalnie premier Manuel Azaa, liberał i antyklerykał. Mylił się jednak. Stronnictwa prawicowe, głosząc hasło obrony Kościoła, wygrały zdecydowanie wybory w 1933 roku. Dwa lata później prawica przegrała tylko dlatego, że stanęła do wyborów podzielona, a lewica sformowała Front Ludowy. Obie strony dostały bowiem podobną liczbę głosów. To już jednak nie miało większego znaczenia, bo zbrojna konfrontacja stała się nieuchronna. No fue posible la paz (pokój nie był możliwy) – napisał w swych wspomnieniach kilkadziesiąt lat po wojnie José María Gil Robles, w czasach republiki przywódca hiszpańskich chrześcijańskich demokratów. Skąd wziął się tak gwałtowny antyklerykalizm w katolickim kraju?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa