System podatkowy posiadanie dzieci traktuje jako luksusową zachciankę
Nigdy nie słyszałam, żeby w kościele modlono się za bezdzietnych małżonków, tęskniących za dzieckiem i nie mogących się go doczekać – poskarżyła mi się kiedyś pewna kobieta. Niestety, musiałem przyznać jej rację. Dramat tysięcy bezdzietnych małżonków jest o wiele za mało obecny w naszych kościelnych modlitwach.
Bezdzietność jest dziś plagą. Wystarczy sobie uświadomić, że zapewne każdy z nas ma wielu znajomych, dla których brak dziecka stał się chyba największym problemem w ich życiu. Owszem, już Pismo Święte opisuje dramaty bezdzietnych małżonków. W Księdze Mądrości znajduje się nawet pouczenie, że mądrze przyjęta bezdzietność bardziej podoba się Bogu niż patologiczna wielodzietność. Jednak dzisiaj bezdzietność osiągnęła takie rozmiary, że stała się problemem niemal co piątego małżeństwa.
Poczekajmy z dzieckiem?
Zostawmy na boku taką bezdzietność, która jest wynikiem decyzji małżonków. Warto tylko przypomnieć, że małżeństwo zawierane z postanowieniem, iż „w ogóle nie chcemy mieć dzieci”, Kościół uważa za od początku nieważne. Zastanówmy się nad niektórymi przyczynami bezdzietności tych małżonków, dla których dziecko jest nieraz największym – i wciąż nieosiągalnym – marzeniem życia.
Bezdzietność ma nie tylko przyczyny biologiczne.
Chyba za mało zwracamy uwagę na jej przyczyny społeczne. Wiele par, które stają na głowie, żeby mieć dziecko, w pierwszych latach po ślubie zwlekało z decyzją o jego urodzeniu. A zwlekało niekoniecznie z egoizmu czy wygody. Niestety, takie są dzisiaj czasy, że kobieta w ciąży, a nawet taka, która tylko przyzna się do tego, że zamierza wkrótce urodzić dziecko, ma niewielkie szanse znalezienia pracy (o awansie już nawet nie wspominajmy).
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Jacek Salij