Z poglądami Jacka Kuronia nie zgadzałem się prawie nigdy, co nie przeszkadzało mi odnosić się do niego z szacunkiem, jako do człowieka zasłużonego dla naszej wolności, zatroskanego o polskie sprawy.
Sposób interpretacji notatek SB nt. rozmów z Kuroniem przez polityków Ligi Polskich Rodzin, opublikowanych w „Życiu Warszawy”, musi budzić zażenowanie i protest. Tym większy, gdy przypomni się, że ojciec premiera Giertycha, który dzisiaj rzuca gromy na Kuronia, całkiem jawnie kolaborował z reżimem, jako członek rady konsultacyjnej gen. Jaruzelskiego. Dla ludzi, którzy działali w opozycji, było rzeczą oczywistą, że prowadzone były rozmowy polityczne nie tylko z przedstawicielami władzy, ale i tajnej policji politycznej.
Podobne rozmowy prowadzili także przedstawiciele Kościoła. Mówił o tym w wywiadzie w poprzednim „Gościu Niedzielnym” abp Zygmunt Kamiński ze Szczecina. Jeżeli na podstawie dokumentów o rozmowach z SB próbuje się zdyskredytować Jacka Kuronia, oznacza to, że mamy do czynienia albo z głupotą, albo złą wolą. Jednocześnie nie zgadzam się z głosami płynącymi ze środowisk bliskich Kuroniowi, głównie „Gazety Wyborczej”.
Próbują one każdą próbę publikacji dokumentów bezpieki odczytywać jako formę dyskredytacji ich opozycyjnej przeszłości i tzw. szarganie świętości. Akurat w przypadku opublikowanych ostatnio notatek o rozmowach Kuronia z SB mamy do czynienia z dokumentami ważnymi dla naszej najnowszej historii. Pokazują one, że przełom polityczny 1989 r. nie był zwieńczeniem solidarnościowej rewolucji, lecz procesem stale negocjowanym. Komunistyczne władze były za słabe, aby rządzić po staremu, a „Solidarność” zbyt słaba, aby obalić system.
Zgodzono się więc na rozmowy, które skutkowały m.in. porozumieniami Okrągłego Stołu. Byli przy tym także przedstawiciele Kościoła, a także Jarosław i Lech Kaczyńscy. Zabiegi te miały dla Polski zarówno pozytywne skutki, jak i wiele negatywnych. Ale to już zupełnie inna sprawa. Myślę, że politykom LPR nie chodzi jedynie o Kuronia. Chcą uderzyć we wszystkie solidarnościowe elity polityczne, także środowiska tworzące dzisiaj PiS, aby pokazać, że tylko oni nie ponoszą za nic odpowiedzialności, a więc mają prawdziwy mandat do rządzenia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Andrzeja Grajewskiego