Jeśli wybuchnie otwarty konflikt globalny, będzie on sumą wszystkich trwających, pulsujących i zamrożonych konfliktów na świecie. Ich liczba i wzajemna zależność mogą spowodować trudny do zatrzymania efekt domina.
Papież Franciszek od kilku lat mówi o trwającej „III wojnie światowej w kawałkach”. To chyba najtrafniejszy opis rzeczywistości międzynarodowej. Z perspektywy mieszkańców Syrii, Jemenu, Ukrainy i wielu innych miejsc na świecie nie ma większego znaczenia, czy wojna, której są ofiarami, którą widzą i której doświadczają na co dzień, jest światowa czy tylko lokalna. Ona dzieje się tu i teraz, za ich oknami i w ich domach. Zawalił się ich świat, więc na inną wojnę światową nie muszą czekać. Wojny „lokalne” są często niczym innym jak wojną światową mocarstw, tyle że prowadzoną na cudzym terytorium. Tak jest na pewno w przypadku Syrii i Jemenu, i w dużym stopniu również na Ukrainie. A określenie „III wojna światowa w kawałkach” mówi nam, że w razie wybuchu otwartego globalnego konfliktu nie należy być zaskoczonym. Wojna światowa nie weźmie się znikąd. Właśnie owe „kawałki” sprawiają, że globalny konflikt będzie trudny do zatrzymania, bo już teraz wystarczy iskra, by rozwój wypadków wymknął się spod kontroli. „Wojna w kawałkach” oznacza zatem, że w każdej chwili może uruchomić się efekt domina, który teraz zatrzymuje tylko pozorny globalny pokój. Przyjrzyjmy się kluczowym elementom tej groźnej układanki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina