Co najlepiej sprzedaje się na targach książki katolickiej? Książki kucharskie!
To nie przesada. Ani książki dotyczące duchowości, ani najlepsze pozycje z chrześcijańskiej literatury pięknej nie osiągają dziś takich nakładów jak książki kulinarne. Często właśnie dzięki sukcesom tych ostatnich katoliccy wydawcy mogą finansować inne, ambitniejsze przedsięwzięcia. Jak wytłumaczyć ten fenomen?
Nawet chłop coś upichci
Ponad 850 tys. sprzedanych egzemplarzy – to najlepsza rekomendacja książek kulinarnych s. Anastazji Pustelnik. Siostra od lat gotuje dla krakowskich jezuitów, ale jej przygoda z kuchnią zaczęła się ponad 30 lat temu w rodzinnym domu. Najpierw były proste wypieki – zawijańce z makiem i marmoladą. Eksplozja talentu nastąpiła po wstąpieniu do zakonu Córek Bożej Miłości. Dziś s. Anastazja uznawana jest za mistrzynię ciast i innych specjałów. Na pytanie, dlaczego wydaje książki, odpowiada skromnie: – Żeby podzielić się wiedzą z innymi. Czym wytłumaczyć tę niespotykaną wręcz popularność książek s. Anastazji? Piotr Rapciak z Wydawnictwa WAM, które opublikowało już cztery książki siostry, twierdzi, że wynika ona z doskonałego smaku potraw, przyrządzonych wedle zamieszczonych w książkach przepisów. – Przepisy te nie są skomplikowane, dlatego mogą z nich korzystać zarówno początkujące, jak i doświadczone panie domu – dodaje Rapciak.
Podobną receptę na sukces ma s. Aniela Garecka SDS: – Potrawy muszą być proste, niewyszukane, tak, żeby można było wykorzystać to, co jest w lodówce, na działce albo w pobliskim sklepie. Kiedyś stałam w kolejce i usłyszałam, jak jeden mężczyzna mówił: „Proszę seler, bo muszę sobie zrobić surówkę według przepisu s. Anieli. Ona ma tak proste te przepisy, że nawet chłop może coś upichcić”. Oprócz przepisów w jej książkach znajdują się także porady: co zrobić, żeby sól nie wilgotniała, jajecznica była puszysta, a zapach ryby nie pozostawał na rękach.
Serce na patelni
Na co dzień s. Aniela gotuje dla kleryków i profesorów Wyższego Seminarium Duchownego Salwatorianów w Bagnie k. Wrocławia. – Ludzie mają do niej zaufanie, bo wiedzą, że jest odpowiedzialna za żołądki ok. 100 osób – zaznacza Paweł Piotrowski z wydawnictwa Salwator, który już szósty rok zajmuje się promowaniem gotujących sióstr. – Ona traktuje to w kategoriach powołania, modlitwy. Jest przy tym niezwykle pogodna i życzliwa. Najchętniej upiekłaby swoje serce na patelni i podała wszystkim. Powtarza za Bratem Albertem, że „powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”. – Kocham to, co robię. Myślę, że to miłość nadaje wszystkiemu smak – twierdzi s. Aniela.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski