Tomasz Gołąb: Po co organizuje Pan kongresy rodzin?
Allan C. Carlson: – Żeby promować rodzinę – naturalną i podstawową komórkę życia społecznego. W latach 80. rodzinę osłabiano na świecie na wiele sposobów. Prawie wszędzie aborcja na życzenie wymusiła państwowe kampanie zniechęcające do małżeństwa i redukujące rozmiar rodziny. Rozwód „bez orzekania winy”, „karanie małżeństw” przez system podatkowy i zmiany systemu pomocy społecznej osłabiły najgłębsze podstawy porządku społecznego. Wzrosła liczba rozwodów. Narzucanie tzw. pełnej równości płci zniszczyło system godziwych zarobków rodzinnych. Prowadzona w szkołach edukacja seksualna ośmieszyła cnoty czystości i wierności, zachęcając do eksperymentowania w dziedzinie seksualności. Homoseksualizm uzyskał status legalnej „preferencji seksualnej”. Coraz mniej dzieci rodzi się w pełnych rodzinach, w małżeństwach, za to wzrasta liczba urodzeń pozamałżeńskich. W latach 90. kampania ta przyjęła charakter globalny. Jak na ironię, w 1994 r. wykorzystano Międzynarodowy Rok Rodziny, aby zorganizować serię konferencji ONZ, których celem było zniszczenie naturalnej rodziny, również w krajach rozwijających się. Kair, Pekin, Istambuł i Kopenhaga to były areny, na których próbowano narzucić porządek, nazwijmy go, „postrodzinny”. Dziś rządy wielu państw zapominają, że to w rodzinie najpełniej przekazuje się wartości kulturowe, etyczne, społeczne, duchowe i religijne. My chcemy tworzyć forum działań na rzecz rodziny, reprezentowane przez polityków, liderów oraz członków różnych grup wyznaniowych i organizacji działających na rzecz rodziny.
Sama rodzina się nie obroni?
– List do Ellen Sauerbrey pokazuje, jak bardzo silne są środowiska, którym zależy na zniszczeniu tradycyjnej rodziny. Dla nich jakiekolwiek wartości związane z religią czy trwałością małżeństwa nie mają żadnego znaczenia. Przeciwnie: działają jak płachta na byka. To ludzie agresywni, choć reprezentują poważną instytucję, jaką jest Parlament Europejski. Dlatego właśnie ich działania są tak niebezpieczne. Na Zachodzie obserwujemy mnóstwo takich grup.
Co zmieniły dotychczasowe kongresy?
– Wiele z tych zmian, ufam, dopiero się dokonuje. Większości nie planowaliśmy. Były po prostu wynikiem wymiany myśli między obywatelami różnych państw i kontynentów. W 1997 r. czescy parlamentarzyści zastanawiali się, jak poprawić system edukacyjny w swoim kraju. Podczas kongresu spotkali przedstawicieli ruchu na rzecz nauki w domu z USA. Teraz Czesi zalegalizowali możliwość uczenia dzieci w domu przez rodziców. W Irlandii pod wpływem kongresu powstała cała sieć organizacji pro-life, w Meksyku – potężna ogólnonarodowa organizacja „Sieć rodzin”, w Rosji – kilka nowych organizacji pozarządowych. Tych przykładów jest wiele. Najważniejsze jednak, że w Polsce rozumie się kryzys, przed którym stoi dziś rodzina. Mam nadzieję, że kongres będzie latarnią morską, która wskaże właściwy kierunek do odnalezienia na nowo jej wartości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Rozmowa z dr. Allanem C. Carlsonem, inicjatorem Światowych Kongresów Rodzin i prezesem Fundacji The Howard Center