Kościół traci młodych. W Stanach po ukończeniu szkoły średniej aż 88 proc. młodzieży z chrześcijańskich domów odchodzi z Kościoła. Podobnie jest w Polsce. Księża gorzko żartują, że bierzmowanie jest oficjalnym pożegnaniem z Kościołem. Jeśli nie odwrócimy tej tendencji, stracimy to pokolenie – alarmuje Josh McDowell.
Jechałem dziś tramwajem i słyszałem rozmowę dwóch chłopaków – opowiadał przy kolacji młody zakonnik – Jeden z nich narzekał: Straszne nudy na tej religii. Ksiądz opowiadał jakieś idiotyzmy. Nie dało się tego słuchać. – Ależ, co ojciec mówi? – przerwał mu przeor – To niemożliwe.
W papieskim Krakowie?
Ta sytuacja zdarzyła się kilka lat temu. Żyjemy mitami, nie zdając sobie często sprawy z duchowej kondycji gimnazjalistów i licealistów. Jasne, zawsze narzekano na młodzież. Tym razem to jednak coś więcej niż zwykłe marudzenie. – To nie zwykły konflikt pokoleń – opowiada Josh McDowell (jego sylwetkę przedstawiliśmy przed tygodniem). – To przepaść. Na jednej krawędzi rodzice wołają coś do dzieci, na drugiej dzieci sprawiają wrażenie, że nie słyszą albo nie rozumieją. Jeśli nie opowiemy im o żywym Bogu, stracimy je.
Autor kilkudziesięciu bestsellerów przez ostatnie 35 lat wydawał rocznie ponad 100 tys. dolarów na różnego rodzaju badania młodzieży. Jego opowieści nie są wyssane z palca, opierają się na solidnych statystykach. 12 i 13 grudnia spotka się z Polakami w katowickim Spodku. Dlaczego warto go posłuchać? Bo denerwuje. Wyprowadza z letargu, ze stanu błogiego spokoju. Nie mówi niczego nowego, przypomina o fundamentach wiary, a jednak słucha się go z wypiekami na twarzy. Czy aż tak bardzo odeszliśmy od Ewangelii? – Trwa prawdziwa bitwa o pokolenie – woła McDowell. A cyfry, które przytacza, pokazują, że ma rację.
Ale czy „to działa”?
– Alicjo, co ten werset znaczy? – spytał katecheta. Dziewczyna, chrześcijanka z praktykującej rodziny, odpowiedziała: – Hmm… Dla mnie ten werset znaczy…
– Prawdopodobnie większość z nas nawet nie wychwyciła subtelnej gry słów – zaznacza Amerykanin. – Alicja użyła zwrotu „dla mnie”. Te dwa słówka mają ogromną wagę. Wskazują na niebezpieczny stan, w którym znajduje się dziś wierząca młodzież. Większość nie szuka w tekście biblijnym prawdy. Oni szukają siebie. Uważają, że prawda jest stworzona przez człowieka i jest tylko osobistą opinią. „Jeśli coś jest prawdą dla ciebie, to świetnie, ale to nie jest prawdą dla mnie” – mówią. Aż 89 proc. młodych chrześcijan w USA twierdzi, że jedynym sposobem na poznanie prawdy jest sprawdzenie, czy „to działa”. Nie dlatego, że Biblia tak mówi, nie dlatego, że tak naucza Kościół. Oni pytają, jaki to ma wpływ na moje życie. Tak myślą młodzi na całym świecie. Byłem w 107 krajach. Nie spotkałem takiego, w którym jest inaczej. Telewizja, Internet, to wszystko sprawia, że młodzi z różnych stron świata myślą tak samo. Choć większość polskich nastolatków (60,6 proc.) wierzy, że Bóg stworzył świat, 39 proc. z nich chce bliskiej relacji z Bogiem, a 52,8 proc. twierdzi, że wiara jest dla nich bardzo ważna, tylko 20,7 proc. wierzy w to, że istnieje prawda absolutna.
– Żyjemy w świecie, w którym każdy sam „układa” własny model prawdy. Twoje dziecko może wierzyć, że Jezus naprawdę żył i urodził się z Dziewicy. Może nawet należeć do tej mniejszości, która wierzy, że powstał z martwych. Ale czy wierzy, że istnieje jedna prawda? I że jest ona Osobą, która tęskni i kocha?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz