Polska naftową potęgą? Nowe odkrycia na dnie Bałtyku rozbudziły apetyt na dobry biznes.
Wyniki prac spółki Petrobaltic (część Grupy Lotos) narobiły ostatnio sporo szumu, nie tylko w naszych mediach. Okazało się, że w polskiej strefie ekonomicznej Morza Bałtyckiego znajdują się całkiem obiecujące złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. Czy aż tak duże, że można śnić o potędze?
Polska żyła
Źródła nadziei na zwiększenie własnych zasobów ropy odkryto w odległości 70 i 135 km na północ od Półwyspu Helskiego. Pierwsze złoże, określane jako B8, znajduje się 2000 m pod dnem w miejscu, gdzie głębokość morza wynosi 86 m. Już w lipcu ubiegłego roku platforma wiertnicza, należąca do Petrobaltic, stanęła w tym miejscu. Jeśli spółka uzyska koncesję na eksploatację tego złoża, to w 2008 roku ruszą prace na skalę przemysłową.
Według wstępnych wyliczeń ekspertów firmy, znajdujące się tam 1 mln m3 ropy naftowej i ponad 100 mln m3 pkt gazu ziemnego wystarczą na 10 lat. – Jednak efekty próbnej eksploatacji wskazują na to, że zasoby ropy w złożu mogą być większe od przewidywanych – mówi Robert Stępniak z Biura Prasowego Grupy Lotos.
Drugie złoże, B23, jest dużo większe. Jeśli wierzyć obliczeniom specjalistów, znajduje się tam 15 mln m3 ropy, czyli około trzykrotnie więcej, niż obecnie spółka jest w stanie wydobyć. Plan zakłada rozpoczęcie wydobycia w 2011 roku i prowadzenie go przez ponad 20 lat.
Wiele hałasu o…
Polskie ślady pobudziły wyobraźnię, nie tylko rodzimych koncernów naftowych. Skoro obiecująca „żyła” naftowa jest w polskiej części, to dlaczego nie miałaby się znaleźć w innych? Zainteresowanych jest coraz więcej. Rosjanie już od dawna eksploatują swoje złoża w rejonie Kaliningradu (polskie znalezisko jest podobno dużo większe). W pobliżu polskiej strefy Szwedzi planują rozpocząć własne poszukiwania, dołączają się też Finowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina