Każdego dnia ginie 15 osób, prawie 160jest rannych. Właśnie tak wygląda statystykawypadkówna polskich drogach.
Henryk, kierowca miejskiego autobusu, dostał zawału za kierownicą. Dwóch pasażerów z trudem usiłowało zapanować nad pojazdem. Udało się. Nikomu nic się nie stało. Henryk przeżył. Ten dzień powraca jednak jak koszmar od kilkunastu lat.
Zawał był wynikiem tego, co zobaczył po drugiej stronie jezdni: rodzinny samochód zgnieciony do połowy, ciało leżącego na poboczu chłopca i zakrwawiona kobieta. Rozbity samochód prowadziła Jadwiga. Ona też przeżyła. „Zabiłam własne dziecko” – obwinia się od osiemnastu lat. Syn skończyłby teraz 30 lat.
– Mama najpierw zamknęła się w sobie – opowiada jej starsza córka. Potem miałam wrażenie, że nie akceptuje świata. Nie wolno mi było spotykać się z kolegami. O wyjściu za mąż nie ma mowy. Może boi się, że utraci i mnie...
W domu Ani i Arka na ścianach pełno zdjęć. Na każdym uśmiechnięta, dwuletnia Małgosia z brązowym misiem. Tyle że ani Małgosi, ani misia już nie ma. Rodzice pochowali ją razem z ulubionym pluszakiem. Kilka lat temu cała rodzina jechała samochodem przez centrum miasta. Za kierownicą siedział brat Ani, Zbyszek. Brawurowo wyprzedzał. Myślał, że zdąży. Dziecko zginęło na miejscu. Zbyszek długo nic nie pamiętał. Potem miał nawet myśli samobójcze. Ania na brata nie mogła patrzeć.
Trudne „przepraszam”
W ubiegłym roku w Polsce zarejestrowano blisko 52 tys. wypadków drogowych. Z danych Komendy Głównej Policji oraz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że zginęło w nich prawie sześć tysięcy osób, a ponad 64 tys. odniosło ciężkie rany.
Do Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach Drogowych w samej tylko Warszawie zgłasza się rocznie kilkanaście tysięcy osób.
– To w większości poszkodowani – tłumaczy Janusz Popiel, prezes stowarzyszenia. Sprawcy wypadków sporadycznie dzwonią z prośbą o pomoc. Zdaniem Moniki Bencik, psychologa, to wynik strachu przed ujawnieniem własnych przeżyć, ale i często brak gotowości do powiedzenia „przepraszam”.
– W sądzie poszkodowani oczekują właśnie tego. Chcieliby mieć pewność, że sprawca poczuwa się do winy. W terapii to ważny czynnik.
– Po wypadku ludzie często boją się spotkania z innymi, zwłaszcza z poszkodowanymi – mówi ks. Marian Midura, krajowy duszpasterz kierowców. – Każdy gest jest wówczas ważny i potrzebny. Trzeba umieć prosić o przebaczenie i przebaczyć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Brożek