Szansę na pełną bezkarność mają prokuratorzy, którzy przed 23. laty tuszowali sprawę zabójstwa górników na kopalni „Wujek”. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że to nie była zbrodnia komunistyczna, a więc już się przedawniła.
Wojskowy Sąd Okręgowy umorzył sprawy trzech oskarżonych pro-kuratorów. Najciekawsze jest jednak uzasadnienie. Sąd powtarza w nim argumenty, którymi posługiwała się propaganda stanu wojennego.
Fik i ludzik znikał
O co jednak w ogóle chodzi? O to, że w 1981 roku w Katowicach zomowcy zastrzelili dziewięciu górników, a 84 ranili. Niektórzy górnicy do dzisiaj noszą w swoich ciałach milicyjne kule. Codziennie zmagają się z niedowładem przestrzelonych rąk czy nóg.
Strzelali zomowcy z plutonu specjalnego. Kosili nawet górników, którzy nachylali się nad rannymi kolegami. Podobno chwalili się później, że było lepiej niż na strzelnicy: „fik i ludzik znikał” – jak opowiadał Tomaszowi Toszy z „Gazety Wyborczej” świadek tych przechwałek, taternik Jacek Jaworski. Jaworski był też świadkiem na procesie zomowców.
Problem w tym, że sądowi jak dotąd nie udało się prawomocnie skazać żadnego z zomowców. Nie udało się między innymi dlatego, że przed 23 laty zespół wojskowych prokuratorów zatarł dowody zbrodni, zamiast je zebrać.
Prokurator nierychliwy
Dwóch wojskowych prokuratorów zjawiło się na kopalni „Wujek” w dniu masakry, 16 grudnia 1981 roku. Obaj byli wysoko postawieni: pułkownik Witold K. był zastępcą Wojskowego Prokuratora Garnizonowego w Gliwicach, a pułkownik Waldemar W. przyjechał z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Warszawie, żeby nadzorować pracę. Panowie popatrzeli na rząd nieruchomych ciał, które leżały w zakładowej Stacji Ratownictwa. Lekarz uniósł jedno z prześcieradeł i pokazał prokuratorom wyraźne rany postrzałowe.
Wydawałoby się, że prokuratorzy przystąpią teraz do swojej pracy: każą zabezpieczyć plac, na którym doszło do masakry, polecą zebrać łuski pocisków i zaznaczyć miejsca, w których leżały. Że natychmiast zabezpieczą broń, z której strzelali zomowcy. Jednak ci prokuratorzy z wieloletnim doświadczeniem nic z tego nie zrobili. Wydali tylko ustne polecenie, żeby lekarze zrobili zastrzelonym górnikom sekcję zwłok. I odjechali.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak