Niektóre owady potrafią się poruszać z prędkością ponad 100 km/h. Jakimś sposobem wyszukują silne prądy powietrza. To dzięki nim, a nie sile swoich skrzydełek, przemieszczają się na ogromne odległości.
Kluczem do naukowego sukcesu było skonstruowanie superczułego radaru, który potrafi śledzić ruch pojedynczego owada z odległości nawet kilometra. Radar wyłapuje obecność insektów, a oprogramowanie witualnie nadaje każdemu osobnikowi jakiś numer i śledzi jego ruch, niezależnie od ruchu innych „uczestników” badań.
Grunt to prąd
Badaniom poddano motyle i ćmy. Owady, które – można by pomyśleć – z trudem przelatują z jednego krańca łąki na drugi. Naukowców zastanawiało, jak te subtelne stworzenia potrafią przed zimą wyemigrować z terenów Europy Północnej na południe, w rejon Morza Śródziemnego, a kilka miesięcy później wrócić z powrotem na północ. Badacze zdawali sobie sprawę z tego, ze owady muszą wykorzystywać prądy powietrzne. Nie przypuszczali jednak, jaka jest skala tego zjawiska. Nie wiedzieli, że tak wiele motyli i ciem potrafi to robić, nie mieli też pojęcia, że insekty potrafią tak skutecznie wykrywać prądy powietrzne. Bardzo niewielki odsetek owadów mylił się co do ich lokalizacji. Prawie wszystkie owady te najszybsze powietrzne autostrady wynajdowały bezbłędnie. Jak? Nie do końca wiadomo. Motyle i ćmy – niezależnie od gatunku – mają, zdaniem badaczy, ten sam system.
– Wydaje nam się, że system wykrywania najszybszych strumieni powietrza oparty jest na zjawisku turbulencji – powiedział dr Jason Chapman z Rothamsted Research Institute w Hertfordshire w Wielkiej Brytanii. Może mają jakiś zmysł, dzięki któremu potrafią ocenić szybkość ruchu powietrza? Szczegóły nie są jednak znane. Badacze po odkryciu masowości zjawiska migracji chcą bliżej przyjrzeć się temu zagadnieniu.
Nie taki wątły
Druga sprawa, która budzi ich zainteresowanie, to kwestia czysto mechaniczna. Jak wątłe ciała motyli czy ciem wytrzymują tak nagłe podmuchy powietrza? Sprawa jest rzeczywiście zagadkowa. Gdy owad znajdzie się „wewnątrz” powietrznego tunelu, siły, które na niego działają, nie są duże. Siedząc wewnątrz pociągu, też nie czujemy, że porusza się on z dużą prędkością. Ale gdy wsiadamy do pociągu – ten stoi na dworcu. Gdy motyl „wchodzi” do tunelu, pęd powietrza powinien połamać mu skrzydła. A nie łamie. Naukowcy nie zauważyli ani jednego przypadku uszkodzenia ciała owada spowodowanego „wejściem” w strumień powietrzny. – To rzeczywiście ciekawe. Rozumiemy, co dzieje się, gdy insekt znajdzie się wewnątrz strumienia powietrza, ale mamy kłopot w wyjaśnieniu, jak się do niego dostaje bez uszkodzeń ciała – mówił dr Chapman.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jan Cichy, dziennikarz naukowy