Grupa naukowców z University of Colorado przebadała słuchawki prysznicowe, z jakich korzystają Amerykanie. O wynikach swoich dociekań badacze poinformowali na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences”.
Aż w 33 proc. słuchawek prysznicowych gromadziły się bakterie Mycobacterium avium, które mogą wywoływać choroby płuc. Szczególnie dotyczy to ludzi osłabionych, tych, którzy właśnie wyszli ze szpitala, i kobiet ciężarnych. Ofiara bakterii szybko się męczy (jest osłabiona) i ma uporczywy kaszel. Może mieć także płytki oddech. Bakterie w prysznicu znalazły doskonałe warunki do wzrostu. Dodatkowe szczepy żyją w wodociągach miejskich. Statystycznie rzecz biorąc, bakterii w wodzie prysznicowej było ponad sto razy więcej niż w wodzie z wodociągu. Najgorsze jest branie prysznica po dłuższej nieobecności. Odkręcenie kurka powoduje, że woda jest rozpryskiwana, a jej maleńkie kropelki, wodną mgiełkę, wraz z bakteriami wdychamy do najdalszych zakątków płuc.
Bakterie są wszędzie. W jednym metrze sześciennym domowego powietrza znajduje się ich około miliona. Dla porównania, w takiej samej objętości wody, przeciętnie 10 razy więcej, a więc 10 mln. Od razu warto dodać, że niemycie się nie jest dobrym pomysłem. W ten sposób ratujemy się przed „prysznicowymi bakteriami”, ale narażamy się na wiele innych, często znacznie groźniejszych.
Dla osób z niesprawnym układem odpornościowym (bo tych najbardziej dotyczy problem) pułapek w życiu codziennym jest sporo. Należą do nich komputerowa klawiatura i słuchawka telefonu. Na tych dwóch urządzeniach znajduje się nieporównywalnie więcej mikrobów niż na desce klozetowej. Z badań wynika, że to nie toaletę powinno się spryskiwać środkiem antybakteryjnym, ale przedmioty z życia codziennego. I jeszcze coś. Uczeni z University of Arizona twierdzą, że w damskich miejscach pracy jest średnio od trzech do czterech razy więcej zarazków niż w męskich. Dzieje się tak dlatego, że panie częściej niż mężczyźni jedzą podczas pracy.
Czy bakterie, które na co dzień spotykamy, mogą być dla nas groźne? W normalnych warunkach nie. Wiele badań sugeruje wręcz, że dzięki codziennym kontaktom z nimi nasz organizm się hartuje. Ta zasada szczególnie dobrze widoczna jest w przypadku dzieci. Te nadmiernie chronione częściej chorują na alergię i infekcje bakteryjne. Nie chodzi przy tym o to, by nie sprzątać czy nie prać, ale na przykład codzienne mycie wszystkich podłóg i blatów preparatami bakteriobójczymi jest błędem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek