Kto dziś zajmuje się poszukiwaniem kosmitów? Wbrew pozorom nie żądni sensacji poszukiwacze UFO czy „zakręceni” domorośli badacze zjawisk paranormalnych.
Jak szukano kosmitów
Skąd w ogóle pomysł, że we wszechświecie może – oprócz nas – mieszkać ktoś jeszcze? Pomijając czysto filozoficzne rozważania, zagadnienie stało się aktualne, gdy w 1953 roku S. Miller przeprowadził doświadczenie, w którym w szklanej kolbie wytworzył warunki, jakie najprawdopodobniej istniały w pierwotnej ziemskiej atmosferze. Napełnił kolbę wodorem, metanem i amoniakiem oraz parą wodną. Następnie spowodował w naczyniu wyładowania elektryczne i... powstało wiele organicznych związków chemicznych. Wśród nich były aminokwasy – podstawowe cegiełki życia na Ziemi. Doświadczenie było ciekawe, bo do otrzymania aminokwasów Miller użył powszechnie dostępnych w całym wszechświecie składników.
Kilkanaście dni temu zakończyła się międzynarodowa konferencja naukowa dotycząca poszukiwania życia we wszechświecie. Do San Juan w Portoryko zjechali uczeni zajmujący się astrobiologią (albo inaczej egzobiologią). To dziedzina nauki powstała – jak sama nazwa wskazuje – na styku astronomii i biologii.
List wysłany w kosmos
33 lat temu astronomowie wysłali z Ziemi w kierunku gromady gwiazd bardzo mocny sygnał radiowy. Miał on być znakiem, że istniejemy. Na szybką odpowiedź nie ma co liczyć, bo gromada M13, w kierunku której sygnał wysłano, leży w odległości ok. 25 tys. lat świetlnych od nas. Jeżeli tam rzeczywiście są istoty inteligentne, i natychmiast wyślą odpowiedź, przyjdzie nam na nią czekać 50 tys. lat. Projektem kierował wtedy Frank Drake – dziś szanowany profesor astrofizyki na Uniwersytecie Kalifornijskim i prezydent programu SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence – Poszukiwanie Pozaziemskiej Inteligencji).
Jak szukać kosmitów? Na samym wysyłaniu wiadomości nie może się skończyć.
Trzeba się też wsłuchiwać w to, co z kosmosu do nas dociera. I należy rozgraniczyć dwie rzeczy. Szansa na spotkanie innej cywilizacji jest mniej niż znikoma z powodu olbrzymich odległości między miejscami, gdzie mogłoby się rozwinąć życie. Czym innym jest jednak spotkanie, a czym innym komunikacja. Choć może „komunikacja” to za wiele powiedziane. Bliższe rzeczywistości będzie słowo „monolog”, z którego wynikałoby, że nie jesteśmy sami. Powinniśmy szukać i wysyłać wiadomości podobne do tych, które kiedyś wyrzucali rozbitkowie. Bezkresny ocean i buteleczka z listem w środku. A w nim informacja o tym, że istniejemy i gdzie nas można znaleźć. Taki liścik wiele lat temu w kierunku gromady M13 wysłali badacze. Przekaz radiowy zawierał w kodzie dwójkowym informacje m.in. o naszej budowie fizycznej, o Układzie Słonecznym, o urządzeniach, za pomocą których wpatrujemy się w niebo, czyli o teleskopach, ale także o strukturze cząsteczki DNA.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek