Najmłodszych pacjentów trudno przekonać, że to badanie nie boli. Nawet przecież u dorosłych nazwa medycyna nuklearna budzi groźne skojarzenia.
W poczekalni Zakładu Radiodiagnostyki i Medycyny Nukle-arnej w Katowicach można spotkać osoby w każdym wieku. Przez uchylone drzwi z napisem „Gammakamera” słychać spokojny głos pielęgniarki, która cierpliwie namawia małą pacjentkę do wyprostowania nóżek i trzymania ich nieruchomo. Dziewczynka jest wyraźnie przestraszona.
– Podaniu substancji radioaktywnych nie towarzyszą żadne reakcje uboczne, ponieważ pacjent otrzymuje tylko milionowe części grama. Jest to tak niewiele, że nie obserwuje się nawet reakcji alergicznych u osób uczulonych na dany typ substancji – uspokaja prof. Stanisław Nowak, konsultant wojewódzki ds. medycyny nuklearnej.
Bezkrwawa operacja
Pracownie i laboratoria zakładu wyposażone są w komputery i sprzężone z nimi urządzenia. Gammakamera rejestruje promieniowanie emitowane przez związki znakowane izotopami promieniotwórczymi, a na monitorze obserwuje się ich rozkład, komputerowo przetworzony na obraz. Przemiana i rozmieszczenie danego radioizotopu w organizmie pomaga ocenić funkcję badanego narządu i wykryć zmiany chorobowe, na przykład nowotwory. Istnieje około 200 związków stosowanych w medycynie nuklearnej, zwanej inaczej scyntygrafią.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ewa Babuchowska