Rozwój, modernizacja i postęp to trzy najświętsze słowa współczesnego świata. Świętsze od indyjskich krów. Jak świat długi i szeroki wszystko musi się rozwijać, modernizować i dążyć do postępu.
Biada temu, kto chciałby zapytać, czy każdy rozwój i modernizacja prowadzące do postępu są dobre. A przecież wiadomo, że nie są, ale głośno pytać o to nie wolno. Weźmy dla przykładu taki pomidor. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat przeszedł on gwałtowny proces modernizacji i rozwoju. Pomidor staroświecki z reguły kiepsko wyglądał. Miał nieregularne kształty, z jednej strony był zielony, a z drugiej czerwony.
Postępowy pomidor, już po modernizacji, jest idealnie czerwony i wręcz podręcznikowo kształtny. Tyle tylko, że ten staroświecki dobrze smakował, a postępowy tylko dobrze wygląda. Modernizatorzy jakby zapomnieli, że pomidor jest przede wszystkim do jedzenia, a dopiero potem do oglądania. Oczywiście, można podać setki przykładów świadczących o tym, że modernizacja i rozwój przyniosły ludziom błogosławiony postęp.
Nie może to jednak zwalniać od pytania, czy każdy postęp jest dobry. Benedykt XVI ogłosił właśnie encyklikę społeczną „Caritas in veritate” („Miłość w prawdzie”). Mówi w niej między innymi o rozwoju, za którym opowiada się całym sercem (więcej na str. 16–18). A największą przeszkodę na drodze do rozwoju człowieka, społeczeństw i świata widzi w zamknięciu się na Boga oraz ateistycznej obojętności.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny