Obecnie nie istnieją w Polsce przepisy regulujące sprawę zapłodnienia in vitro. Z tego m.in. powodu w laboratoriach i klinikach dochodzi do potworności.
Znany jest przypadek – o czym mówi Jarosław Gowin (str. 31–34 ) – że nasieniem jednego mężczyzny zapłodniono około 50 kobiet. W laboratoriach zamrożonych jest kilkadziesiąt tysięcy zarodków, czyli istot ludzkich. Kiedy zostaną odmrożone? Komu wszczepione?
Biologicznej mamie, a może zupełnie obcej kobiecie? Pytań jest wiele, a każde nasuwa ponurą odpowiedź. Jak zamknąć tę puszkę Pandory? Całkowicie zakazać stosowania zapłodnienia in vitro. Tak najprawdopodobniej się nie stanie. W raporcie opracowanym przez zespół Jarosława Gowina wśród kilku wariantów rozwiązania problemu nie znalazł się taki, który by całkowicie zakazywał zapłodnienia pozaustrojowego.
Dlatego że – jak ocenia poseł Gowin – większość parlamentarzystów opowiada się za legalizacją metody in vitro. Jeżeli to prawda, to mamy do czynienia z niezwykle smutną wiadomością. Posłowie – w zdecydowanej przecież większości katolicy – nie liczą się z nauką Kościoła. A ta w sprawie in vitro jest jednoznaczna. Jan Paweł II uczył, że metoda in vitro jest niegodziwa i nigdy nie powinna być stosowana. Panie i Panowie Posłowie, może mimo wielu obaw warto przejąć się głosem swojego przecież Kościoła, zdobyć się na odwagę i otwarcie wspierać rozwiązania, które idą pod prąd tzw. opinii społecznej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Marek Gancarczyk, redaktor naczelny