Poznałem kiedyś miłego, kulturalnego człowieka, muzułmanina. Inteligentny, wykształcony, był znakomitym rozmówcą.
Uznałem, że jest człowiekiem dalekim od fanatyzmu, odważyłem się więc zacząć rozmowę o relacjach pomiędzy islamem i chrześcijaństwem. Odważyłem się i zaraz pożałowałem.
Mój rozmówca opowiedział mi, jak z grupą kolegów próbował w Hiszpanii demonstracyjnie zorganizować muzułmańskie modły w dawnym meczecie, zamienionym na kościół. Uważał, że ma do tego święte prawo. Twierdził bowiem, że Arabowie „słusznie i sprawiedliwie” zajęli Hiszpanię w VIII wieku, a potem „niesłusznie i niesprawiedliwie” zostali z niej wypędzeni. Był oburzony, kiedy poproszono go, by opuścił świątynię. – Hiszpanie są zacietrzewieni i nietolerancyjni – wygłosił konkluzję.
Nie odważyłem się zapytać, co by się stało z katolikami, którzy chcieliby zorganizować modły w meczecie, na przykład w Egipcie (przed arabskim podbojem był to kraj chrześcijański). Czułem, że nie zrozumie, o co mi chodzi.
Dziś, kiedy przypominam sobie tamto spotkanie, przychodzą mi na myśl słowa kardynała Kaspera, mówiące o tym, że muzułmanie odwołują się do tolerancji tylko tam, gdzie są w mniejszości. Wszędzie, gdzie są mocni, natychmiast o tym słowie zapominają.
Jak rozmawiać z ludźmi, którzy do innych przykładają nie taką samą miarę jak do siebie, a kompromis jest dla nich oznaką słabości? Próbujemy odpowiedzieć na to pytanie w tym numerze „Gościa”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa, redaktor prowadzący