Czarne twarze górników wyjeżdżających spod ziemi. Krajobraz upstrzony wieżami szybów i hałdami. Galowe mundury z czapkami ozdobionymi pióropuszami. Górnicze orkiestry, poczty sztandarowe. Ale także coś więcej. Duża pobożność, której widomym znakiem są kapliczki z figurą św. Barbary na kopalniach.
Tradycyjna rodzina, która dla górników jest silnym oparciem. Etos pracy, który każe solidnie podchodzić do codziennych obowiązków. Górnictwo nieodmiennie kojarzy się z Górnym Śląskiem. Kultura górnicza zrosła się z kulturą Górnoślązaków tak ściśle, że niewielu ludzi w Polsce rozróżnia, co jest cechą tego regionu, a co charakteryzuje ludzi tego zawodu.
Trudno sobie wyobrazić Górny Śląsk bez górnictwa. A przecież Barbórkę 4 grudnia świętuje się nie tylko na Górnym Śląsku. W innych częściach Polski także są kopalnie i górnicy. I choć na przykład w dolnośląskim zagłębiu miedziowym twarze górników po szychcie nie są czarne, ale szare od pyłu, to jednak wiele jest podobieństw.
Dziennikarz i fotoreporter „Gościa” zjechali pod ziemię w kopalni miedzi, rozmawiali z górnikami i ich rodzinami. Ich tekst i zdjęcia („Ruda, która nie jest ruda”, s. 28–31) to nie tylko odpowiedź na pytanie, czym różni się kopalnia węgla od kopalni miedzi, ale także próba zastanowienia się nad różnicami i podobieństwami kulturowymi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa