Każdy kryzys jest szansą na weryfikację założeń, planów i strategii. W ostatnich latach mieliśmy dwa światowe kryzysy. Jeden to pandemia, drugi – wojna na Ukrainie. Różniło te kryzysy niemal wszystko, ale łączyło jedno. Obydwa pokazały słabości tzw. świata zachodniego. Czy uda się wyciągnąć jakieś wnioski?
Gdy w Chinach pojawiły się pierwsze przypadki zachorowania na COVID-19, zachodnie media odnotowały to jako ciekawostkę. Po tygodniu mówiły już o potencjalnym zagrożeniu, po kolejnych kilkunastu dniach jak o zagrożeniu realnym. Gdy Chiny się zamknęły, do Europy docierała fala zakażeń i nie było słychać głosów, które mówiły o fali idącej za tą pierwszą, o fali związanej z przerwanymi dostawami towarów i surowców. W wielu dziedzinach tę drugą falę czujemy do dzisiaj. Wiele zakładów pracy wstrzymywało produkcję nie dlatego, że władze poszczególnych krajów zarządzały lockdown, tylko dlatego, że nie było wymaganych materiałów albo części. Brakowało niektórych leków albo substancji, z których leki się produkuje. Całe gałęzie przemysłu stanęły przed groźbą zatrzymania. W przypadku niektórych do tego dojść musiało. Powód był jeden. Od wielu lat produkcję i montowanie z krajów Zachodu przenoszono do Chin. Argument był w zasadzie jeden. Tam jest taniej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek